Archiwum Polityki

Prawo Bosmana

Polscy piłkarze nie są dziś chodliwym towarem. Przed laty za Zbigniewa Bońka utargowaliśmy 2 mln dolarów. Potem za Tomasza Iwana poznańska Warta wzięła zaledwie 100 tys. dol. Za króla strzelców ekstraklasy Tomasza Frankowskiego Jagiellonia Białystok dostała tylko sprzęt i sfinansowanie pobytu piłkarzy we Francji. Tymczasem nie lepsi piłkarze niż Polacy sprzedawani są i kupowani za astronomiczne sumy. Dlaczego?

Zmiany barw klubowych mają sens, kiedy piłkarz przechodzi do zespołu wyższej klasy, gra z lepszymi partnerami i przeciwnikami, słowem podnosi swoje umiejętności. Sens ma również mądre kompletowanie składów przez trenerów, uzupełnianie drużyny o twardych obrońców czy też szybkich napastników, dzięki czemu zyskuje cała drużyna. Wreszcie sens ma pozyskanie młodego, obiecującego zawodnika, podszkolenie go, oszlifowanie i po pewnym czasie przekazanie do innego klubu z poważnym zyskiem. Bez sensu natomiast jest sprzedawanie zawodników tylko po to, aby załatać dziury w klubowym budżecie. Niestety, większość naszych klubów I i II ligi, które nie znalazły finansowego oparcia w sponsorach, ledwo wiąże koniec z końcem i posiłkuje się sprzedawaniem zawodników.

Ze zmianą ustroju przestały istnieć zakazy ograniczające wyjazdy polskich piłkarzy za granicę, a w klubach nastała bieda. Sprzedawano wówczas nawet młodzieniaszków za pół darmo, jak to było choćby z obecnym królem strzelców ekstraklasy Tomaszem Frankowskim. Został on przekazany przez Jagielonię Białystok do Strassburga za sprzęt i koszty zgrupowania treningowego dla klubu we Francji. Na szczęście wrócił. Poznańska Warta sprzedała holenderskiemu klubowi Roda Kerrgraade Tomasza Iwana za 100 tys. dolarów. Polski piłkarz wybił się na holenderskim rynku i został przekazany do czołowego klubu PSV Eindhoven za 2,3 mln dolarów, a więc za wyższą kwotę, niż kiedyś Juventus zapłacił za Zbigniewa Bońka.

W ciągu minionych lat zdarzały się również korzystne transakcje. Tak było z Cezarym Kucharskim. Najpierw sprzedała go Siarka Tarnobrzeg do szwajcarskiego klubu Arau za pół miliona marek. Warszawska Legia odkupiła Kucharskiego za 1,2 mln marek, by potem sprzedać do Sportingu Gijon za 1,4 mln dolarów. W Legii zresztą zrobiono drugi dobry interes, kiedy kupionego za 350 tys.

Polityka 31.1999 (2204) z dnia 31.07.1999; Społeczeństwo; s. 70
Reklama