Archiwum Polityki

Przepustka do kanału

Jerzy S. Stawiński (ur. 1921), pisarz, scenarzysta, reżyser. Uczestnik kampanii wrześniowej, oficer AK w podziemiu, uczestnik Powstania Warszawskiego. Autor powieści m.in. "Sześć wcieleń Jana Pisczczyka", "Pogoń za Adamem", "Godzina szczytu", "Młodego warszawiaka zapiski z urodzin". Według scenariuszy Stawińskiego powstało wiele filmów: "Człowiek na torze", "Kanał", "Eroica", "Krzyżacy", "Zamach", "Zezowate szczęście", "Akcja pod Arsenałem", "Godzina W" i inne.

Podoba się panu pomnik Powstania Warszawskiego?

Ten stojący na placu Krasińskich nie podoba mi się. Jacyś latający powstańcy z gipsu... To robi chwilami humorystyczne wrażenie. Kiedy powstawał projekt pomnika, zgłosiło się do mnie stowarzyszenie architektów z prośbą o ocenę i ja napisałem opinię negatywną. Ale to wszystko odbywało się pod protektoratem Jaruzelskiego, więc protesty naszego środowiska i architektów na nic się zdały.

Widział pan nowy pomnik Armii Krajowej?

Przed Sejmem? Jeszcze nie widziałem. On coś strasznie w górę wystaje.

A jaki powinien być taki postument ku czci?

Nie powiem panu, musiałbym się dłużej zastanowić. Ale może wystarczyłby prosty obelisk ze znakiem Polski Walczącej. Bez żadnych wygłupów.

Chodzi pan na Powązki 1 sierpnia?

Bardzo rzadko, na okrągłe rocznice. Jako dowódca kompanii w "Baszcie" muszę się zjawić wśród tych resztek, które przeżyły. Na co dzień unikam takich okazji. Jest bowiem we mnie coś takiego, że nie znoszę być byłym. A wciąż mnie gdzieś zapraszają jako byłego: do gimnazjum Poniatowskiego, które kończyłem, na spotkania kombatanckie powstańców, nawet ex-łącznościowcy od Andersa, gdzie byłem przez rok, też mnie się domagali. Nie jest to przyjemne, proszę pana, siedzieć w towarzystwie samych starców. Zawsze wolę towarzystwo ludzi trochę ode mnie młodszych, od których mogę się czegoś dowiedzieć.

Jest pan wyjątkiem, większość kombatantów obnosi dumnie swe kombatanctwo.

Większość kombatantów uznaje powstanie za najważniejsze wydarzenie swojego życia, dlatego że wszystko, co się działo potem, było szare, bezbarwne, nieciekawe. Z różnych względów. Ja zajmowałem się w życiu różnymi rzeczami, był więc jakiś równoważnik okresu bohaterskiego, chociaż, oczywiście, tamten czas wywarł na mnie ogromne piętno.

Polityka 31.1999 (2204) z dnia 31.07.1999; Kultura; s. 40
Reklama