Plenerowe imprezy RMF i Lata z Radiem przypominają objazdowy cyrk końca wieku. Przenośne sceny, tony sprzętu na TIR-ach, setki ludzi obsługi technicznej. Do końca lata spektakl codziennie w innym mieście, na widowni regularnie od 10 do 40 tys. ludzi. Olbrzymia, wędrująca po kraju maszyneria, po raz kolejny wprawiona w ruch przez sponsorów (w tym roku dominują browary i fundusze emerytalne) oraz speców od marketingu po to, żeby walczyć o słuchacza. Ma być miło, głośno, a na dodatek - darmowo.
Dziewiąta rano, na trawiastym lotnisku pod Nowym Targiem słońce grzeje ostro. Kilka lat temu na mszy z udziałem papieża było tutaj półtora miliona ludzi, dzisiaj będzie nieźle, jeśli przyjdzie kilkanaście tysięcy. Odkąd runął maszt w Gąbinie, dla radiowej Jedynki Podhale to teren trudno dostępny, słychać ją słabo i to jedynie na wyższych piętrach domów, na parterze łatwiej złapać Czechów, Słowaków. No i RMF, góry to teren, na którym panują niepodzielnie, dlatego wjazd plenerowej imprezy Lata z Radiem to ryzyko, dreszczyk emocji, nie ukrywa Roman Czejarek, szef całości. Na szczęście we wrześniu zacznie pracę nowy maszt w Solcu Kujawskim. Czysty, donośny sygnał Jedynki znowu rozleje się po Podhalu, dlatego trzeba się przypomnieć, pokazać ludziom.
Wokół sceny sprzęt za miliony złotych, tłum techników, ochroniarzy, na zapleczu rozgrzewają się Czerwone Gitary, Norbi i Natalia Kukulska. Naprzeciwko nich na razie tylko garstka ziewających dzieci w żółtych czapeczkach, do której Czejarek zwraca się ze sceny mocą 15 tys. watów: - Mam nadzieję, że nie będziecie żałować, że przyszliście. Jak machnę ręką, państwo krzyczą i tupią. Za chwilę będziecie na żywo w radiu, wszystko, co się tutaj zdarzy przez następne trzy godziny, usłyszy w Jedynce cała Polska.
Poranny występ dla garstki ludzi wymaga nie lada bohaterstwa, o dziewiątej rano gwiazdy estrady częściej kładą się spać, niż pracują, ale radio ma swoje okrutne prawa. W sobotnie przedpołudnie przy głośnikach zasiada czternaście milionów ludzi, to o nich trzeba teraz walczyć, zatrzymać ich, przykuć uwagę, sprawić, żeby nie kręcili potencjometrem przynajmniej do popołudnia, kiedy słuchalność i tak spadnie z kilkunastu milionów do kilkuset tysięcy. Czejarek ma nadzieję, że poranna transmisja przyciągnie ludzi i po południu, kiedy gwiazdy wystąpią ponownie, będzie je oklaskiwał trzydziestotysięczny tłum.