Archiwum Polityki

Przygryzanie języka

Sejm uchwalił ustawę o języku polskim. O tym akcie - mającym w wielu miejscach charakter kodeksu etycznego - wielu posłów wypowiadało się jak o tekście kabaretowym. Śmiechom i żartom nie było końca.

Pierwszy projekt ochrony polszczyzny narodził się w krakowskim środowisku językoznawczym - jego głównym inicjatorem był prof. Walery Pisarek. Chodziło o uregulowanie zasad posługiwania się językiem polskim, a także ochronę polszczyzny przed wulgaryzacją i wpływami obcymi. Założenia tego projektu były omawiane w 1995 r. we Wrocławiu, w trakcie I Forum Kultury Słowa. Pierwotną - przygotowaną przez językoznawców - wersję otrzymali rządowi specjaliści z różnych resortów. W tym samym czasie ministrem kultury i sztuki został Zdzisław Podkański (PSL). Ludowcy postanowili opracować własny projekt. W opinii recenzentów był on znacznie gorszy od tego pierwszego. Projekt za radą ekspertów jeszcze kilkakrotnie poprawiano i wreszcie 10 października 1997 r. skierowano do pierwszego czytania. Drugie odbyło się 23 czerwca br. Ustawę o języku polskim Sejm uchwalił 22 lipca. Większością zaledwie 11 głosów. Wejdzie ona w życie po pół roku od momentu jej ogłoszenia.Ustawa nakłada obowiązek używania języka polskiego w działalności publicznej i obrocie gospodarczym. Jej celem jest ochrona polszczyzny przed wpływami obcymi, wulgaryzacją, a także zagwarantowanie językowych praw mniejszościom narodowym. Ustawa ma polską mowę oczyścić i dowartościować. Dla opornych przewidziano kary do 100 tys. Optymizm purystów powinien być jednak umiarkowany. Wyegzekwowanie językowej czystości jest trudne - może się okazać, że większość artykułów ustawy to pięknie brzmiące życzenia, dające się elastycznie interpretować. Największą wadą nowego aktu jest właśnie nieprecyzyjność, która objawiła się w pełni podczas dyskusji o obco brzmiącym nazewnictwie.

Art. 7 mówi o obowiązku używania języka polskiego w nazewnictwie towarów i usług, ofertach, reklamie mówionej i pisanej.

Polityka 31.1999 (2204) z dnia 31.07.1999; Wydarzenia; s. 17
Reklama