Pozew przeciwko browarowi Żywiec wniosła Federacja Konsumentów, zarzucając, że producent pod pozorem reklamy piwa bezalkoholowego zachęca do kupowania napoju alkoholowego. W ten sposób łamie przepisy dwóch aktów prawnych: ustawy o wychowaniu w trzeźwości, która zabrania reklamy alkoholu, oraz ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, która zakazuje wprowadzania konsumentów w błąd. Na potwierdzenie swej tezy Federacja przedstawiła badania opinii publicznej, z których wynikało, że większość osób reklamy piwa bezalkoholowego traktuje jako zachętę do kupowania tradycyjnego napoju zawierającego alkohol. Po rocznej rozprawie sąd w Bielsku-Białej wydał salomonowy wyrok. Z jednej strony potwierdził, że reklama piwa bezalkoholowego jest legalna, z drugiej jednak orzekł, że Żywiec wprowadzał odbiorców w błąd. Prezentowane w reklamie piwo w zbyt małym stopniu odróżniało się od tradycyjnego, którego reklamować nie wolno, a napis, że chodzi o piwo bezalkoholowe, był niedostatecznie widoczny.
Żywiec nie zgodził się z tym stanowiskiem i wniósł apelację.
- Piwo bezalkoholowe od tradycyjnego różni się tylko zawartością alkoholu, a tego pokazać się nie da - zapewnia Andrzej Długosz, dyrektor do spraw korporacyjnych Grupy Żywiec SA. - Dlatego na etykiecie butelki widnieje bardzo wyraźny napis "Piwo bezalkoholowe", ta sama informacja jest podana dodatkowo na reklamie. Co możemy zrobić jeszcze?
Wśród postronnych obserwatorów proces przeciwko Żywcowi wzbudził zdziwienie. Identyczne zastrzeżenia mogą budzić reklamy wszystkich browarów, a kampanie promocyjne Żywca są niezwykle spokojne i wyważone. Inni pozwalają sobie na dużo więcej. Dlaczego więc Żywiec?
- Nie mogliśmy wystąpić przeciwko wszystkim browarom - tłumaczy prezes Federacji Konsumentów Małgorzata Niepokulczycka - więc losowaliśmy.