Archiwum Polityki

Dusza na patyku

Pewnie na zawsze pozostanie tajemnicą, kto pierwszy umieścił na kiju imitację człowieka i dlaczego w ten właśnie sposób postanowił opowiedzieć innym o swoich doświadczeniach, refleksjach, emocjach. Wiadomo jednak, że ludzie zawsze odnajdywali przyjemność i w oglądaniu, i w przedstawianiu animowanych historyjek, że ten rodzaj twórczej ekspresji - lalki, kukiełki, marionetki - towarzyszył niemal wszystkim cywilizacjom

Teatr lalek istnieje również w kulturze współczesnej. Ten profesjonalny, ale także ten amatorski. Ot, kilkoro dzieciaków i instruktor z domu kultury; takie teatralne nikifory, gdzieś w gminach i miasteczkach, osiedlowych świetlicach i wiejskich klubach. Czasem profesjonaliści jadą oglądać amatorów. Potem mówią, że zobaczyli coś, co zawodowcom przychodzi dziś z coraz większym trudem: szczerość i bezinteresowną radość tworzenia.

W tym roku bezapelacyjnym hitem były "Potyczki o rękę księżniczki". Przedstawienie dał na scenie XXXI Puławskich Spotkań Lalkarzy Teatr Cienia Cieniowaci. Z Warty. Z Miejsko-Gminnego Ośrodka Kultury.

Lalka mówi: o, kurde!

Widownia płakała ze śmiechu. Rada Konsultantów rozpłynęła się w komplementach. Że spontaniczne, że autentyczne, a jakie tempo. Że wykreowano kilka absolutnie prawdziwych postaci, czarownica - wręcz rewelacyjna. A koncepcja scenograficzna jakaż nowatorska - z tym hałaśliwym naklejaniem i odklejaniem dekoracji taśmą do pakowania.

Jerzy Kaszuba, opiekun Cieniowatych, kwitł i promieniał, albowiem zdobyć aplauz publiczności i uznanie krytyki zarazem to jest największe marzenie twórcy, to jest - rzec można - spełnienie. Teatr uwodził go i ciągnął od dawna. Najpierw kabaret. Jeszcze w czasach, gdy pracował jako konstruktor w fabryce we Wrocławiu, robił kabaret, posyłał to i owo do "Szpilek". Potem skończył zaoczne studia kulturalno-oświatowe, potem żona-etnolog dostała pracę w Sieradzu (a on w pobliskiej Warcie), potem odbył pożyteczny kurs dojazdowy dla instruktorów-lalkarzy w Kielcach. I sam jął szkolić lalkarzy-zapaleńców, nauczycieli i kierowników świetlic, dzielić się swoimi patentami na teatr z niczego, bo właśnie teatr z niczego jest jego największą pasją. Niewiele tu bowiem potrzeba materii, o wiele więcej ducha.

Polityka 29.1999 (2202) z dnia 17.07.1999; Na własne oczy; s. 92
Reklama