Archiwum Polityki

Wampir na cienkich nogach

Początek wakacji nierozerwalnie łączy się w Polsce z plagą komarów. Po obfitującej w deszcze wiośnie i letnich burzach jest ich w tym roku szczególnie dużo. Polski komar nie zarazi nas malarią, na pewno nie przyniesie wirusa HIV, ale uprzykrzy życie wielu tysiącom swych ofiar.

Nie boję się komarów i nie jestem za tym, aby się ich pozbyć - wita nas w progu Instytutu Zoologii PAN Ewa Durska. Broni komarów nie dlatego, że bez nich praca wielu jej kolegów entomologów straciłaby sens, ale z czysto humanitarnych względów. - Komary są jednym z najlepiej poznanych owadów. Żyją od wielu milionów lat i chcą żyć nadal. Potrafimy się przed nimi obronić, a nikt dziś nie wie, jaki skutek w przyrodzie odniosłaby ich całkowita rzeź.

Nie ma nadziei, że kiedykolwiek pozbędziemy się komarów. Światowa Organizacja Zdrowia co rok wydaje kilkaset milionów dolarów na osuszanie rozlewisk, bagien i błot, ale zabiegi te prowadzone są na terenach dalekich od Polski - tam, gdzie malaria (choroba przenoszona przez komary widliszki) zbiera największe żniwo: w dalekiej Azji, Afryce, Turcji. W Polsce od 1963 r. nie ma już zachorowań na malarię wywołaną ukąszeniami rodzimych komarów widliszków. Ale na świecie wciąż co roku zdarza się dwieście milionów zachorowań i - jak wyliczyli biegli w rachunkach epidemiolodzy - co 13 sekund umiera jedna osoba z powodu tej groźnej choroby zakaźnej. Malaria w Polsce występuje tylko u amatorów dalekich podróży, których dopadnie afrykański lub tajlandzki komar.

- W Polsce występuje 46 gatunków komarów - mówi Ewa Durska. - O tej porze najbardziej uprzykrzają nam życie Aedes vexans - typowo letni gatunek, który nie wyróżnia się niczym szczególnym: smukłe ciało o długości do kilku milimetrów, cienkie nogi, wąskie przezroczyste skrzydła. No i kłujka, którą samice zasysają krew; to różni je od samców, żywiących się jedynie sokami roślin.

Komarzyce Aedes vexans są w stanie wypić od 1 do 2,5 mm sześc. krwi, a to odpowiada ich trzykrotnej masie. Rekordzistki należą do innego gatunku - Rhodnius prolixus. Potrafią pochłonąć sześć razy tyle, ile same ważą i do tego ssą łapczywie z prędkością pięciu metrów na sekundę.

Polityka 29.1999 (2202) z dnia 17.07.1999; Społeczeństwo; s. 78
Reklama