Archiwum Polityki

Smok na pożarcie

Czy znowu dotknie nas klęska powodzi? Jej prawdopodobieństwo, po doświadczeniach sprzed dwóch lat, miało zostać zmniejszone dzięki wprowadzeniu nowoczesnego systemu monitoringu sytuacji meteorologicznej. Ale budowa systemu nie rusza, stała się bowiem przedmiotem bojów politycznych.

Lipcowa powódź w 1997 r. była największą klęską żywiołową, jaka dotknęła Polskę w tym stuleciu. Zginęło 55 osób, a straty oszacowano na ok. 3 mld dolarów. Od dwóch lat trwa odbudowa zniszczeń. Uczestniczy w tym m.in. Bank Światowy, do którego jeszcze w sierpniu 1997 r. wystąpił o pomoc rząd Włodzimierza Cimoszewicza. Umowę o kredyt w wysokości 200 mln dolarów podpisali 23 grudnia 1997 r. już przedstawiciele nowej koalicji - ministrowie Leszek Balcerowicz i Jerzy Widzyk. Wspólnie z BŚ opracowano Projekt Likwidacji Skutków Powodzi. Powołano też Biuro Koordynacji z siedzibą we Wrocławiu. Za całość projektu odpowiada minister Widzyk, a za jego część B minister ochrony środowiska Jan Szyszko. W skład B wchodzi m.in. budowa, w ramach projektu przy udziale Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej, za 54,4 mln dolarów, Systemu Monitoringu i Osłony Kraju (SMOK). Jego projekt został już zaakceptowany przez Bank Światowy, a mimo to Instytut dotąd nie otrzymał ani jednego dolara.

W sieci SMOK będzie 450 automatycznych punktów pomiaru stanu wody w rzekach i zbiornikach (niektóre będą badać także jakość wody i skażenie radioaktywne), 520 punktów pomiaru opadu, 30 punktów pomiaru poziomu wód podziemnych, 60 automatycznych stacji meteorologicznych. Pogodę będzie śledzić 8 radarów meteorologicznych (dziś mamy dwa) i 6 detektorów chmur burzowych. Zebrane informacje co 3 godziny, a w razie zagrożenia w systemie ciągłym, będą przesyłane do komputerów w regionalnych i centralnej zbiornicy danych. Tam będą opracowywane prognozy sytuacji hydrologiczno-meteorologicznej i komunikaty o zagrożeniach, kierowane do administracji, służb ratowniczych i ludności. SMOK zastąpi m.in. nieetatową sieć posterunków, obsługiwanych przez osoby, które za 40-złotowy miesięczny ryczałt z różnym zaangażowaniem śledzą dziś stan wody na wodowskazach.

Polityka 27.1999 (2200) z dnia 03.07.1999; Wydarzenia; s. 15
Reklama