Archiwum Polityki

Sen zakręconej

Śpiewa się poezję, nawet, jak się zdarzało, dzieła wieszczów narodowych. Śpiewa się manifesty albo zrymowaną publicystykę. Ale przede wszystkim śpiewa się piosenki, których teksty powtarzają ustalone schematy i jeśliby oderwać je od muzyki, najpewniej szybko wypadłyby z pamięci.

Prawie ćwierć wieku temu Stanisław Barańczak opublikował esej, w którym analizował główne motywy treści polskiej piosenki popularnej. Wyszło mu, że w latach 50. zaroiło się od szlagierów "egzotycznych": a to "Kuba, wyspa jak wulkan gorąca", a to dziewczę polskie chce mieć za męża Murzyna, a to znów Meksyk albo przynajmniej kalifornijskie klimaty westernowe. A przecież nie tak dawno przedtem wszystkim podobała się piosenka o czerwonym autobusie, który "przez ulice mego miasta mknie".

Jak to się robi? Tekściarze o tekstach

Popaździernikowe uchylenie furtki systemu na wpływy zagraniczne zaowocowało zatem w dziedzinie piosenki tematyczną ucieczką z kraju. I chociaż tekściarze wybierali generalnie półkulę zachodnią, czasem korygowano geograficzne kierunki zainteresowań i kazano śpiewać o "herbacianych polach Batumi". W 1963 r. w trakcie pierwszego w historii festiwalu opolskiego odbyła się dyskusja o kondycji polskiej piosenki. W archiwum TVP jest zapis owej dyskusji, w której padł taki oto głos: "Tutaj rozbiła się bania ze złą poezją. Treść mieści się właśnie w tekście z tym trzeciorzędnym snobizmem na obce nazwiska i obcą geografię".

W tej dość nieudolnej językowo wypowiedzi napiętnowano nie tyle eskapizm, ile snobizm, jak można się łatwo domyślać - prozachodni. Warto jednak zauważyć, że cytowany dyskutant użył słowa "poezja". Nieprzypadkowo. Były to wszak czasy STS-u, Bim-Bomu, pierwszych tryumfów Piwnicy pod Baranami, gdzie śpiewano rzeczy nie tylko satyryczne, ale i poetyckie. No, i w piosence, cokolwiek by powiedzieć, dominowała kultura literacka. Ewa Demarczyk śpiewała wiersze Białoszewskiego, Baczyńskiego, Tuwima, znakomite teksty piosenek pisała już wtedy Agnieszka Osiecka. A słuchała tego cała Polska.

Bardzo to osobliwe, jeśli zważyć, że główny nurt piosenki popularnej na świecie, może za wyjątkiem Francji, biegł w tamtym czasie koleiną ckliwej szmiry albo hedonistycznej ekscytacji.

Polityka 26.1999 (2199) z dnia 26.06.1999; Kultura; s. 49
Reklama