Archiwum Polityki

Odpust niepełny

To był szczyt Jelcyna. Nie tylko przyjechał do kolonii na gotowe, ale i przez chwilę ukradł widowisko prawdziwym "siedmiu wspaniałym" światowej polityki próbując się na rękę z krzepkim premierem Kanady. Było w tym trochę politycznego pozerstwa. W istocie jednak w Kolonii Rosji udało się doszlusować do ekskluzywnej grupy siedmiu najważniejszych krajów świata.

Grupa powstała 22 lata temu. Pierwotnie miało to być skromne spotkanie przywódców sześciu państw - Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii, Włoch oraz dwóch mocarstw pozaeuropejskich - USA i Japonii. Potem dołączono też Kanadę. A od lat osiemdziesiątych do rozmów na tematy polityczne dopraszano Gorbaczowa i Jelcyna, jako poniekąd zalegalizowanych "pasażerów na gapę", ponieważ Rosja od 1991 r. to - jak mawia Helmut Schmidt - jedynie "Gambia z rakietami atomowymi".

Od spotkania w Kolonii jest inaczej. Rosja została faktycznie zaadoptowana i mamy już oficjalną grupę G8. Tyle że trzeba było zmienić tradycyjne pierwsze słowa komunikatu końcowego. Zamiast: "My, szefowie siedmiu najbardziej uprzemysłowionych krajów świata", komunikat koloński zaczyna się: "My, szefowie ośmiu czołowych demokracji..."

Swój awans Rosja zawdzięcza wojnie w Kosowie. Jest to prezent za konstruktywną, jak to się mówi w dyplomacji, rolę Czernomyrdina i Jelcyna w czasie bombardowań Jugosławii. Mimo że Rosjanie akcję NATO nazywali agresją i grozili przerodzeniem się konfliktu w wojnę światową, to jednak w praktyce nie poparli Miloszevicia i wraz z Finami doprowadzili do porozumienia, które faktycznie jest zwycięstwem NATO. Gdy Jelcyn przyjeżdżał do roztańczonej i rozgrzanej słońcem Kolonii, nikt już nie pamiętał rajdu rosyjskich spadochroniarzy na lotnisko w Prisztinie. Poprzedniego dnia w Helsinkach Amerykanie i Rosjanie porozumieli się, że Rosjanie na lotnisku zostaną razem z Brytyjczykami, ale nie otrzymają w Kosowie odrębnego sektora i będą włączeni - tak jak w Bośni - do ogólnych sił ONZ, których dowódcą będzie generał NATO. - Rosjan potrzebujemy wszędzie - elegancko zamknął cały spór Bill Clinton.

Rosjan komplementowali wszyscy. Schröder, o głowę niższy od Jelcyna, ściskał się z rosyjskim prezydentem tak samo jak Chirac, mówiąc, że nie może sobie wyobrazić rozwiązywania spraw europejskich bez Rosji.

Polityka 26.1999 (2199) z dnia 26.06.1999; Wydarzenia; s. 15
Reklama