Archiwum Polityki

Mecenas obrotowy

Prokuratura zarzuca znanemu wrocławskiemu adwokatowi Januszowi Z. współdziałanie z grupą złodziei samochodów, którzy porwali, a następnie zażądali okupu za uwolnienie dagestańskiego gangstera. Prokuratorzy twierdzą jednak, że Z. wcale nie jest tym, który ma na sumieniu najwięcej. Nieoficjalnie można usłyszeć, że być może po raz pierwszy ujawnione zostaną powiązania pomiędzy światem przestępczym a częścią adwokatury.

Pod koniec marca z kawiarni na dworcu kolejowym we Wrocławiu kilkunastu mężczyzn uprowadziło Nijaza W. Dagestańczyk zajmował się handlem kradzionymi samochodami, wcześniej już kilkakrotnie przyjeżdżał do Wrocławia i prowadził interesy z Polakami z tej samej branży. Jeden z nich, Krzysztof O., pseudonim Pikador, miał być przed dwoma laty na Ukrainie więziony i torturowany. Uwolniono go dopiero po zapłaceniu przez rodzinę okupu. Według policji porwanie Nijaza W. miało wszelkie cechy porachunków gangsterskich.

Porywacze zażądali za uwolnienie Dagestańczyka 25 tys. dolarów. W kwietniu w Klubie Adwokata, w budynku, w którym znajduje się ok. 80 kancelarii adwokackich, odbywały się negocjacje. Brali w nich udział przedstawiciele obu stron oraz specjalizujący się w sprawach karnych mecenas Janusz Z., syn cieszącego się nieskazitelną opinią wieloletniego dziekana wrocławskiej palestry.

- Tajemnicą poliszynela jest, że miał to być zupełnie inny adwokat, który nie wiadomo dlaczego nie przyszedł tego dnia do pracy - mówi jeden z wrocławskich obrońców.

Podczas zasadzki w klubie policja zatrzymała adwokata i jednego z porywaczy. Prawdopodobnie krewni porwanego nagrywali przebieg negocjacji i to właśnie taśma najbardziej obciąża mec. Z.

- Uchylam się od odpowiedzi na pytanie o istnienie taśmy magnetofonowej - mówi prowadząca postępowanie prokurator Ewa Owsik-Liber. - Januszowi Z. postawiony został zarzut pomocnictwa w usiłowaniu wymuszenia rozbójniczego.

Adwokat miał najprawdopodobniej odebrać okup za porwanego Nijaza W., choć, jak się okazało, jego krewni nie zabrali ze sobą do klubu pieniędzy. Jeszcze tego samego dnia odnaleziono Dagestańczyka. W mieszkaniu, w którym był uwięziony, policja zatrzymała także Długopisa, kolejnego z porywaczy.

Polityka 21.1999 (2194) z dnia 22.05.1999; kraj; s. 28
Reklama