Archiwum Polityki

Ostatnie słowo tego wieku

W związku z ankietą "Polityki" "Koniec wieku - 2000" chciałbym i ja dołączyć swój głos na temat najważniejszego utworu literackiego tego stulecia: jest nim według mojego odczucia "Ulisses" Jamesa Joyce´a, i byłem zawiedziony, że znalazł się on na liście na miejscu odległym.

Ukazanie się polskiego przekładu dzieła Joyce´a w 1970 r. było etapem w naszym życiu kulturalnym. "Ulisses" miał opinię dzieła kluczowego, lecz awangardowego, niekomunikatywnego, trudno przystępnego, niemalże specjalistycznego. Przyszedł zaś do nas po upływie pięćdziesięciu lat od daty wydania (1922). Pół wieku! Był to jedyny podobny wypadek opóźnienia tak znacznego. Z reguły bowiem nowości literatury światowej były u nas przyswajane szybko.

Symbolizm francuski, na przełomie wieku prąd rafinowany, który był wówczas pionierski i wywołał zaskoczenie nie mniejsze, może nawet większe niż dzisiejsze kierunki jaskrawe, pojawił się po polsku niemal w tym sezonie co w Paryżu. Sztuki Ibsena bywały grywane w Polsce wcześniej niż w Wiedniu. Dwie prapremiery Shawa odbyły się w Warszawie przed Londynem. Krytyk Irzykowski bynajmniej nie był zachwycony tym pośpiechem. Przypisywał go urazowi prowincjonalnemu inteligencji polskiej, twierdził, że Polacy "chcą wiedzieć za dużo" z tego, co dzieje się w metropoliach i że ta łapczywość na nowości przyczynia się do charakteru plagiatowego naszej sztuki.

Otóż zwłoka licząca lat 50 jest w tym wypadku ogromna. Pół wieku to szalenie dużo w kulturze współczesnej, z jej gorączkowym fermentem. Ale czy tak długa nieobecność Joyce´a naraziła nas na jakiś ubytek? Sądząc po skromnym miejscu, jakie zajął on w naszej ankiecie, i także po jego nikłym udziale w aktualnym życiu kulturalnym, można by sądzić, że nie jest on nam potrzebny.

Była wówczas taka opinia. Wydanie "Ulissesa" po polsku rozważano już przed wojną. Jednak wydawcy doszli do wniosku, że polski przekład nie jest konieczny. Ich zdaniem Joyce był "pisarzem dla pisarzy", nie dla publiczności. Traktowano go nie tyle jako pioniera, który początkowo jest trudną do przyjęcia osobliwością i dopiero stopniowo przekonuje do siebie odbiorców (tak było np.

Polityka 20.1999 (2193) z dnia 15.05.1999; Kultura; s. 57
Reklama