Archiwum Polityki

Donoszę Ci, Panie Rzeczniku

Doczekaliśmy się pierwszych sukcesów lustracji. Miała oczyścić atmosferę, uzdrowić społeczeństwo, wynagrodzić krzywdy, upiększyć oblicze władzy. No i jak teraz wyglądamy, proszę państwa? Okazało się, że z wiarą w lustrację jest tak jak z inną wiarą.

- Dlaczego się modlisz? - pyta typek typka w anegdotce. - Przecież ty nie wierzysz w Boga.
- A czy ja wiem? Może nie mam racji...

Anachronicznie i naiwnie brzmi wierszyk Gałczyńskiego sprzed sześćdziesięciu lat - "Pięć donosów". Tylko pięć? To detal, my pracujemy w hurcie. Dziś ten wierszyk (fragment jego właściwie) napisałby się inaczej. Adresatem nie byłby jakiś Naczelnik, ale Rzecznik. Rzecznik Interesu Publicznego. Nareszcie mamy okazję, by przekonać się, że złoty to interes: publiczny, ogólnie dostępny. Po to komuna (z komuszych powodów) zwalczyła analfabetyzm, żeby obywatel siadał i pisał:

Donoszę Ci, Panie Rzeczniku
Jako "życzliwy" i swój chłop,
Że agenciaków znam bez liku,
Choć nie ma teczek ich UOP.
Każdy z nich działał jako TeWu
I napalony był jak piec.
Moralność na poziomie chlewu
Kazała mu z donosem biec.
Panie Rzeczniku - weź i lustruj
(Dołączam spis - od A do Zet).
Po to się, kurde, zmienił ustrój,
Żeby w archiwach ryć jak kret.
Tak jak jagódek chce się Zosi
(Pan tę piosenkę pewnie zna)
Chcę, żeby każdy kto donosił
Brzydził się odtąd tym! Jak ja.
O obrzydzeniu mym - z nawyku
Donoszę Ci, Panie Rzeczniku.

Mogło się wydawać, że po oskarżeniach jednego z poprzednich premierów, po Majorce, po Białej Księdze nie zafundujemy sobie powtórki z tej zabawy. Diabła tam: znowu się zaczęło. A czy publiczność - czytająca i oglądająca - dysponuje wykrywaczem kłamstw, by stwierdzić, kto mija się z prawdą?

Polityka 18.1999 (2191) z dnia 01.05.1999; Groński; s. 85
Reklama