Archiwum Polityki

Kamera w brzuchu

Dokument filmowy, gatunek, który ma u nas bardzo dobre tradycje, zawsze wydawał się formą wymarzoną dla telewizji, chociaż nie zawsze był przez telewizję traktowany z należytą atencją. W ostatnich paru latach zmieniło się na lepsze, a teraz doszło nawet do tego, że konkurencją dla licznych mydlanych oper staje się emitowana w Dwójce telenowela dokumentalna "Szpital Dzieciątka Jezus".

Na pytanie, co może przesądzać o atrakcyjności dokumentu, odpowiadamy spontanicznie: walor autentyzmu, przeniesienie na ekran prawdziwego życia, którego podglądanie dostarcza satysfakcji każdemu telewidzowi bez względu na wiek, wykształcenie czy miejsce zamieszkania. Rzeczywiście, telewidz w myśl rozlicznych teorii jest (lub bywa) podglądaczem, chociaż jeśli ograniczyć go do tej tylko cechy, stanie się niechybnie odbiorcą naiwnym, ignorującym fakt, że nawet realizm filmu dokumentalnego, podobnie jak realizm reportażu, jest efektem kreacji. A jednak dokument, bardziej niż jakakolwiek inna forma filmowa, ośmiela odbiorcę do konfrontowania prawdy ekranu z prawdą osobistego lub społecznego doświadczenia.

Twórcy "Szpitala Dzieciątka Jezus" (pomysłodawcą jest Stanisław Krzemiński), pierwszej polskiej telenoweli dokumentalnej, zdawali sobie sprawę, że dzisiejszy telewidz polski, statystycznie rzecz ujmując, tak samo ceni sobie fikcjonalną fabułę, jak mniej lub bardziej wierne odwzorowanie rzeczywistości. Chętnie obejrzy melodramat albo film akcji, co wcale nie przeszkadza mu pasjonować się relacjami na żywo czy śledzić perypetie autentycznych postaci zobrazowanych w dokumencie. Wymyślona przez Anglików documentary soap (dokumentalna telenowela) nie jest przeznaczona dla koneserów. Stara się raczej trafić do mniej wybrednych konsumentów telewizyjnej oferty. W Polsce mogą to być na przykład wielbiciele "Esmeraldy" albo nadawanej w Polsacie telezabawy "Idź na całość". Nieprzypadkowo zatem "Szpital Dzieciątka Jezus" rejestrując autentyczne sytuacje lekarzy, pacjentów i ich rodzin, oprawia je w ramę znaną skądinąd.

Skądinąd, czyli z telenoweli. Operacja przeszczepu nerki, kiedy dawcą jest żona, a biorcą mąż, staje się okazją dla opowieści o miłości małżeńskiej. W odcinku "Narodziny" kamera rejestruje poród u 17-letniej dziewczyny, która początkowo odrzuca swoje dziecko, lecz po kilku dniach przeżywa wstrząs i z nagła dojrzewa do przyjęcia roli matki.

Polityka 18.1999 (2191) z dnia 01.05.1999; Kultura; s. 56
Reklama