Archiwum Polityki

Drugi most przez Tag

Ćwierć wieku temu - 25 kwietnia 1974 r. - w Portugalii upadł autorytarny reżim sprawujący władzę od 1926 r. Gdyby "rewolucja goździków" potoczyła się bardziej na lewo i portugalscy komuniści przejęli władzę, radzieccy przywódcy uwierzyliby, że trzymają Europę w kleszczach. Być może widoczna już wtedy erozja komunizmu zostałaby zatrzymana. Portugalska rewolucja jest ważnym wydarzeniem w powojennej historii Europy.

Rewolucja była z całą pewnością autentyczna: reżim rozsypał się w ciągu kilku godzin, a żołnierze musieli tylko bronić agentów znienawidzonej policji politycznej PIDE przed linczem. Ludzie szaleli ze szczęścia, wtykali goździki w lufy karabinów i myśleli - jak to przy każdej zwycięskiej rewolucji, zwłaszcza przy aksamitnej - że teraz wszystko potoczy się gładko.

Jednym z pierwszych kroków nowej władzy było przemianowanie mostu Salazara na most 25 Kwietnia. Antonio Salazar, który objął faktyczną władzę po zamachu w 1926 r. (co za analogia z Polską) i dzierżył ją niepodzielnie aż po rok 1968, kiedy to wskutek wylewu musiał przekazać ją następcy - uosabiał przemoc, fanatyzm, zacofanie. Nowa nazwa wielkiego mostu, spinającego dwa brzegi Tagu, sugerowała zapoczątkowaną w kwietniu drogę ku lepszej porewolucyjnej przyszłości.

Ale jak ta przyszłość miała wyglądać? Młodzi oficerowie, którzy przewodzili rewolucji, a po jej zwycięstwie wcale nie zamierzali wracać do koszar, tylko uformowali Komitet Ocalenia Narodowego, byli zgodni tylko co do jednego: dosyć bezsensownych walk o utrzymanie kolonii w Angoli, Mozambiku i w Timorze.

Przeważały radykalne pomysły lewicowe. Nacjonalizowano prywatne przedsiębiorstwa i banki. Wielkie majątki ziemskie konfiskowano i przekazywano chłopom. Nieobecne przez kilkadziesiąt lat związki zawodowe wtrącały się we wszystkie decyzje. Przy braku gotówki na wypłaty dla pracowników sprzedawano maszyny i narzędzia. Jedni wojskowi sprzyjali tym procesom, drudzy usiłowali je hamować. Formowały się partie polityczne, w tym potężna partia komunistyczna, ale prawdziwa władza tkwiła w koszarach. Mówiono: - kto pierwszy wyjdzie z koszar na ulicę, ten przegra.

Przegrały obie skrajności. Młody dowódca spadochroniarzy gen. Otello de Carvalho próbował przeprowadzić pucz komunistyczny.

Polityka 17.1999 (2190) z dnia 24.04.1999; Świat; s. 40
Reklama