Archiwum Polityki

Opakowanie zastępcze

Ponad pięć milionów widzów obejrzało już "Ogniem i mieczem", a według przeprowadzonych tuż przed premierą badań do kin wybiera się 20 mln Polaków. Z ostatniej ankiety Demoskopu można się dowiedzieć, iż 88 proc. rodaków filmem się zachwyca; niezadowolonych jest zaledwie 4 proc. Takiej wiktorii nikt nie przewidział.

Można było oczekiwać, że "Ogniem i mieczem" odniesie sukces, ale nikt chyba nie przypuszczał, iż będzie to tak wielkie zwycięstwo, a właściwie - prawdziwa wiktoria, jakiej nie odniosło kino polskie od bardzo dawna! Na pewno nie liczyli się z takim przyjęciem dzieła Hoffmana autorzy ekranizacji "Pana Tadeusza", którego premiera przewidziana była na połowę kwietnia, lecz jak najbardziej słusznie przeniesiona została na wrzesień. Inne, pomniejsze filmy polskie czekają cichutko w kolejce, aż naród nasyci się widokiem Dzikich Pól. Tymczasem tygodnie mijają i nie widać objawów znudzenia; filmy oscarowe przedostały się wprawdzie jakoś na ekrany, ale też nie spowodowały gwałtowniejszego spadku zainteresowania losami Skrzetuskiego i Heleny.

Ten niespodziewany tryumf filmu Hoffmana jest niewątpliwie fenomenem socjologicznym zasługującym na poważniejsze badania, które, mam nadzieję, zostaną przeprowadzone. Na razie ukazują się ankiety gazetowe, rozmowy z widzami, listy do redakcji.

Niedawno "Przegląd Tygodniowy" zwrócił się do kilkunastu znanych postaci z pytaniem: "W czym tkwi tajemnica sukcesu filmu ťOgniem i mieczemŤ?" Tylko ksiądz Niewęgłowski odpowiedział, że są tu wciąż aktualne wzory zachowań heroicznych, pozostali zaś, głównie publicyści, orzekli, iż nie należy w ogóle mówić o sukcesie artystycznym, mamy bowiem do czynienia jedynie z osiągnięciem marketingowym.

I tu już pojawia się pierwsza kwestia do dyskusji: promocja była, owszem, niesłychanie ekspansywna, żaden film polski, w ogóle żadne dzieło kultury polskiej nie miało dotychczas takiego nagłośnienia, ale - czego nie można przeoczyć - reklamę robiły filmowi zupełnie bezinteresownie media, zamieszczając przez cały rok reportaże z planu i rozmowy z wykonawcami, nie dla kaprysu przecież, ale by zaspokoić ciekawość swych czytelników.

Polityka 16.1999 (2189) z dnia 17.04.1999; Kultura; s. 52
Reklama