Archiwum Polityki

Oczy jak kropki

Miarą wielkości twórcy mogą być kłopoty, jakie mają krytycy sztuki z przyklejeniem mu etykietek czy wskazywaniem artystycznych inspiracji. Oznacza to, że wymyka się jednoznacznym przypisaniom, sytuuje poza łatwo definiowalnymi nurtami i kierunkami w sztuce. Uwaga ta w pełni dotyczy Artura Nachta-Samborskiego, którego obrazy można właśnie oglądać w poznańskim Muzeum Narodowym.

Na poziomie najbardziej potocznego odbioru sztukę Nachta-Samborskiego przypisuje się do tzw. koloryzmu. Taką identyfikację narzuca biografia. W 1923 roku, mając 25 lat, współtworzył (wraz m.in. z Janem Cybisem, Zygmuntem Waliszewskim, Józefem Czapskim, Hanną Rudzką) Komitet Paryski, którego celem stało się zorganizowanie wyjazdu jego członków do ówczesnej mekki sztuki - Paryża. Rok później kapiści, których duchowym ojcem i nauczycielem był Józef Pankiewicz, wyjechali do Francji. Przez następne lata wspólnie żyli, pracowali, wystawiali, początkowo za granicą, a następnie w kraju (po powrocie większości z nich w 1931 roku). Artyści wydali wspólne deklaracje artystyczne, w których nadrzędną rolę w malarstwie wyznaczyli studiom nad kolorem (stąd "koloryści"). "Głównym warunkiem powstania obrazu jest jego koncepcja malarska" - głoszą we wstępie do katalogu swojej wystawy w 1931 roku. Ugrupowanie istniało do 1939 roku, ale triumfy święciło także wiele lat po wojnie (z przerwą na lata socrealizmu nie akceptującego malarskich założeń kapistów). Jan Cybis i Artur Nacht-Samborski wykładali w warszawskiej ASP, wykształcili całe pokolenia uczniów. "Na wyższych uczelniach plastycznych wprowadzono obowiązkowe nauczanie kapizmu"- komentował ten stan Andrzej Osęka.

Wszelako bardziej uważna analiza dorobku Nachta-Samborskiego nieuchronnie prowadzi do zakwestionowania jednoznacznego wpisania go do grona kolorystów. Historycy sztuki dostrzegają w jego malarstwie wpływy niemieckiego ekspresjonizmu, kubizmu, formizmu. Doszukują się echa doświadczeń niderlandzkiego stowarzyszenia Cobra czy sztuki Ensora. Podkreślają, że - wbrew ortodoksyjnemu koloryzmowi - dla Nachta ważna była nie tylko barwna plama, ale też kompozycja, kreska, forma, a nawet emocje. Owa "twórcza osobność" nieuchronnie więc musiała prowadzić do refleksji, jaką wyraziła Joanna Pollakówna: "Pozostawał sobą - artystą nie poddającym się apodyktyczności żadnego kierunku, głęboko związanym z europejską kulturą".

Polityka 15.1999 (2188) z dnia 10.04.1999; Kultura; s. 49
Reklama