Wopowiadaniu Philipa K. Dicka „Raport mniejszości” przewidywaniem przestępstw zajmują się mutanci. Dzięki ich nadludzkim zdolnościom policja może ująć mordercę, zanim popełni zabójstwo. Dick napisał swoje opowiadanie w 1956 r. Kiedy w 2002 r. Steven Spielberg kręcił film na podstawie „Raportu mniejszości”, prawnik Richard Kern ze stanu Wirginia – przewodniczący komisji, która zajmuje się tworzeniem dla sądów wskazówek dotyczących wydawania wyroków w sprawach kryminalnych – pracował już nad swoim systemem.
Jego działanie jest mało widowiskowe – nie ma w nim bowiem miejsca ani na jasnowidzących mutantów, ani na szybkie akcje policji. Opiera się na żmudnie zbieranych danych statystycznych i sprowadza do papierkowej roboty. Przyszłe naruszenia prawa może zaś obliczyć jedynie z pewnym prawdopodobieństwem – chociaż w przypadku niektórych brutalnych przestępstw na tle seksualnym zbliża się ono do pewności. Dzięki tej metodzie zahamowano w Wirginii przyrost liczby więźniów – czego pozazdrościć Amerykanom mogą prawni opiekunowie naszych 80 tys. skazanych, stłoczonych w więzieniach obliczonych na 60 tys. miejsc.
Nowa metoda wychodzi od starej jak świat obserwacji: pewne kategorie ludzi są mniej skłonne do popełniania przestępstw – a zwłaszcza do powtarzania ich, kiedy już zdarzy im się wejść na złą drogę. Istnieje większe prawdopodobieństwo, że przestępstwo popełni bezrobotny, bezdzietny dwudziestolatek niż czterdziestoletni mężczyzna żyjący w stałym związku i utrzymujący stadko dzieci.
Tę powszechną wiedzę policjantów i sędziów Kern zamienił w system. Przez kilka lat analizował losy 1,5 tys. skazanych za przestępstwa popełnione bez użycia przemocy – takie jak kradzieże, oszustwa i wypadki drogowe.