Polsat, zachęcony sukcesem „Idola”, atakuje ponownie. Tym razem szuka materiału na gwiazdę hiphopową. W planie są castingi, rapowanie cudzego utworu, fryzjerzy, styliści z szafą pełną szerokich spodni dobieranych pod kolor oczu i oczywiście sztab speców od marketingu, który zajmie się sprzedażą nowo powstałego artysty. Po prostu szał! Szkoda tylko hip hopu, który – jeśli ma się czymś bronić (bo przecież nie subtelnościami aranżacyjnymi czy poetyckim kunsztem) – to jedynie autentyzmem przekazu. Postawą z natury antykomercyjną. Tym, że to głos ulicy, że nie ma kompromisów, że znikąd pomocy, a życie jest ciężkie... Tymczasem z góry można przewidzieć, jak potoczy się kariera nowej gwiazdy – podobnie jak laureatów „Idola”. Dodatkowa przykrość będzie taka, że wybranemu drogą esemesów gwiazdorowi cała gołogłowa brać na osiedlu nie da żyć.