Archiwum Polityki

Życie czy placebo?

Gdzie indziej” , niewielki, bo liczący zaledwie dwadzieścia pięć utworów, nowy tomik wierszy Ewy Lipskiej sprawia wrażenie kontynuacji poprzedniej przejmującej książki pod tytułem „Ja”. Dla poezji Lipskiej zawsze charakterystyczny był nieco mroczny klimat, a także pesymistyczne rozpoznania rzeczywistości oraz nieufna postawa poetki wobec świata. Te cechy, mam wrażenie, ulegają intensyfikacji w ostatnich latach.

W najnowszej książce także dominują barwy ciemne. To poezja o egzystencjalnej samotności człowieka, o nieuchronności spraw ostatecznych (bólu, cierpienia, śmierci), o upadku duchowej jakości życia w scenografii plastikowego świata kultury masowej. Stąd zapis marzeń, a właściwie tęsknoty do innej wersji życia, innych doświadczeń (tytułowy wiersz „Gdzie indziej”, który jednakże, jak zresztą wiele tekstów Lipskiej, można odczytywać ironicznie). Stąd też krytycyzm i poczucie niespełnienia wobec tego, co oferuje nam życie tu i teraz („Tramwaj”).

Specjalną uwagę od początków swej twórczości (co było zresztą typowe dla literatury jej rówieśników z pokolenia Nowej Fali) poświęca Lipska językowi. I to zarówno temu, którym posługujemy się w codziennej komunikacji, jak i językowi literatury. Język, według Lipskiej, służy przede wszystkim ukrywaniu prawdy. W życiu społecznym fałszuje rzeczywistość, jeśli pozostaje na usługach władzy, a w indywidualnym użyciu umożliwia zazwyczaj ukrywanie tego co dla nas bolesne. Dwie odmienne postawy wobec języka pięknie ukazuje wiersz „Placebo” – „Ona mówi że to jest życie./On że to placebo. (...)Gdy umierali:/ona mówiła że to śmierć/on że to deportacja”.

Lipska idzie świadomie pod prąd „pięknemu pisaniu”, które sprzyja budowaniu iluzji, osłabia rzeczywistą skalę dramatu istnienia, fałszuje międzyludzkie relacje.

Polityka 5.2005 (2489) z dnia 05.02.2005; Kultura; s. 60
Reklama