Archiwum Polityki

Pralnia Cypr

Pierwszy: nie można nosić futer, choć kuszą niemiłosiernie z licznych sklepów z rosyjskimi napisami. Za ciepło - nawet w grudniu. Drugi: ruch lewostronny, odziedziczony po kolonizatorze brytyjskim. Gdyby nie to, byłby tu stuprocentowy raj. Mimo tych problemów Rosja Jelcyna przepuściła przez Cypr 60 miliardów dolarów. O tym, jak to zrobiła, będzie ta opowieść.

Tuż obok lotniska w Larnace - słone jezioro oraz flamingi na długich czerwonych nogach. Jak z "Policjantów z Miami", tylko lepiej. Taki ma się widok na przywitanie.

Później 70 kilometrów autostradą nad brzegiem morza - cypryjska sieć dróg i łączność stawiane są za wzór - i już mamy Limassol. Na rogatkach wita osiedle Elitnyje Willi (wille dla elity), z nazwą pisaną cyrylicą, znak, aby zacząć się czuć jak u siebie.

- Ze wszystkich cudzoziemców najlepiej być na Cyprze Rosjaninem - mówi Hamza Hendawi, dziennikarz "Cyprus Mail".

- Wcale nie gorzej niż Grekiem. Tutaj po prostu kocha się Rosjan.

Jurij Pianik, który przyjechał 11 lat temu jako sowiecki dyplomata i został, w kontaktach biznesowych powołuje się na związki obu prawosławnych Kościołów, sięgające XI w.

Serbski wicepremier Vojislav Szeszelj, kiedy niedawno omawiał w Moskwie kwestię przyłączenia Serbii do związku Rosji z Białorusią, wspominał o pilnej potrzebie pozyskania do tej antyzachodniej unii innych "niesłowiańskich braci": Armenii, Grecji i Cypru właśnie.

Po greckiej stronie Cypru kocha się Rosję, bo jest wystarczająco silna, aby nie bać się Turcji. A jeśli ma się pretensje do Brytyjczyków o faworyzowanie Turków, a zwłaszcza do Amerykanów - o to samo i o broń sprzedawaną Ankarze, o udział CIA w obaleniu prezydentury arcybiskupa Makariosa w lipcu 1974 r. (co stało się pretekstem do tureckiej inwazji na wyspę) - to któż pozostaje? Zostaje Moskwa. W dodatku przez trzy dziesięciolecia, aż do późnych lat 80. kształciła u siebie masowo cypryjskich komunistów. Ich partia, AKEL, w sojuszu ze związkowcami tworzy zresztą drugą co do wielkości siłę w parlamencie.

Mamy też dowód z ostatnich miesięcy, na kogo rzeczywiście można liczyć. Kiedy Amerykanie (którzy systematycznie wolą Turków od Greków) odmówili wyspie rakiet Patriot, kto pośpieszył z pomocą?

Polityka 2.1999 (2175) z dnia 09.01.1999; Na własne oczy; s. 84
Reklama