Tuż obok lotniska w Larnace - słone jezioro oraz flamingi na długich czerwonych nogach. Jak z "Policjantów z Miami", tylko lepiej. Taki ma się widok na przywitanie.
Później 70 kilometrów autostradą nad brzegiem morza - cypryjska sieć dróg i łączność stawiane są za wzór - i już mamy Limassol. Na rogatkach wita osiedle Elitnyje Willi (wille dla elity), z nazwą pisaną cyrylicą, znak, aby zacząć się czuć jak u siebie.
- Ze wszystkich cudzoziemców najlepiej być na Cyprze Rosjaninem - mówi Hamza Hendawi, dziennikarz "Cyprus Mail".
- Wcale nie gorzej niż Grekiem. Tutaj po prostu kocha się Rosjan.
Jurij Pianik, który przyjechał 11 lat temu jako sowiecki dyplomata i został, w kontaktach biznesowych powołuje się na związki obu prawosławnych Kościołów, sięgające XI w.
Serbski wicepremier Vojislav Szeszelj, kiedy niedawno omawiał w Moskwie kwestię przyłączenia Serbii do związku Rosji z Białorusią, wspominał o pilnej potrzebie pozyskania do tej antyzachodniej unii innych "niesłowiańskich braci": Armenii, Grecji i Cypru właśnie.
Po greckiej stronie Cypru kocha się Rosję, bo jest wystarczająco silna, aby nie bać się Turcji. A jeśli ma się pretensje do Brytyjczyków o faworyzowanie Turków, a zwłaszcza do Amerykanów - o to samo i o broń sprzedawaną Ankarze, o udział CIA w obaleniu prezydentury arcybiskupa Makariosa w lipcu 1974 r. (co stało się pretekstem do tureckiej inwazji na wyspę) - to któż pozostaje? Zostaje Moskwa. W dodatku przez trzy dziesięciolecia, aż do późnych lat 80. kształciła u siebie masowo cypryjskich komunistów. Ich partia, AKEL, w sojuszu ze związkowcami tworzy zresztą drugą co do wielkości siłę w parlamencie.
Mamy też dowód z ostatnich miesięcy, na kogo rzeczywiście można liczyć. Kiedy Amerykanie (którzy systematycznie wolą Turków od Greków) odmówili wyspie rakiet Patriot, kto pośpieszył z pomocą?