Archiwum Polityki

Żyd od Jezusa

O swoim żydowskim pochodzeniu ksiądz Romuald Jakub Weksler-Waszkinel dowiedział się wieczorem 23 lutego 1978 r. Miał 35 lat, od 12 był księdzem, od 7 pracował na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. - Miałeś wspaniałych rodziców, byli Żydami, zostali zamordowani w getcie. Bardzo cię kochali, ja tylko ratowałam ciebie od śmierci - usłyszał od kobiety, o której do dziś mówi: moja polska matka.

Pierwsze imię ma po arcybiskupie wileńskim Romualdzie Jałbrzykowskim, drugie po ojcu, żydowskim krawcu Jakubie z podwileńskich Święcian. Pierwsze nazwisko - Weksler nosili jego rodzice żydowscy, drugie - Waszkinel, Polacy, którzy w 1943 r. uratowali go od śmierci w getcie, ochrzcili i wychowali.

Imię arcybiskupa na chrzest w święciańskim kościele wybrał mu Piotr Waszkinel. Tak będzie najlepiej dla żydowskiego dziecka, które trzeba ukryć, uznał. Nazwisko swoich prawdziwych rodziców, Batii i Jakuba, poznał dopiero w 1992 r. Wtedy przyjął imię Jakub i uzupełnił nazwisko. Polska matka pamiętała tylko, że ojciec Romualda był najlepszym krawcem w Święcianach. I że miał jeszcze starszego syna Samuela.

To niemowlę będzie księdzem

Nikt już nigdy nie odpowie na pytanie, dlaczego Emilia Waszkinel, z domu Chorąży, i Piotr Waszkinel, który znalazł się w Święcianach, bo w pobliskich Lyntupach groziła mu kara za handel samogonem, zgodzili się ratować żydowskie dziecko. Przechowywanie Żyda groziło śmiercią, a oni nie mieli nawet mieszkania, żyli w wynajmowanym pokoju. Dwa razy musieli uciekać przed szmalcownikami. To, że Emilia nie miała własnego dziecka, choć skończyła już 34 lata, nie tłumaczy wszystkiego. Przecież wokół tyle było sierot polskich, litewskich, rosyjskich. Niczego nie otrzymali też w zamian. Jedyne rzeczy, które dała im Batia Weksler, to stary samowar i waga. Dziś stoją w lubelskim mieszkaniu księdza. Cały majątek Wekslerów poszedł na zapłacenie za życie starszego brata, Samuela, jeszcze nim Romuald się urodził. Ale ludzie, którzy zgodzili się przechować Samuela, po roku zwrócili go rodzicom. Nie oddali tylko pieniędzy. To znaczy, że Emilię Waszkinel musiały przekonać słowa Batii: - Jest pani chrześcijanką, wierzy pani w Jezusa: przecież on był Żydem!

Polityka 2.1999 (2175) z dnia 09.01.1999; Społeczeństwo; s. 68
Reklama