Polskie badania politologiczne (a zwłaszcza te zaliczane do historii idei) rozwijały się akurat w okresie, który im niezbyt sprzyjał, czyli w PRL. Po 1989 r. pojawiło się co prawda trochę rodzimych opracowań oraz tłumaczeń, ale zapóźnienia są nadal ogromne. Ponadto dramat myślicieli politycznych polega na tym, że albo nikt ich nie czyta, albo jeżeli czyta, to nie rozumie, a jeżeli nawet rozumie, to nie stosuje się do ich rad.
Tak twierdzi Marcin Król w wydanej właśnie książce pt. "Historia myśli politycznej. Od Machiavellego po czasy współczesne" (Wydawnictwo Arche, Gdańsk 1998). Łączy ona w sobie cechy uniwersyteckiego podręcznika i cechy właściwe temu autorowi, znanemu również z wszechstronnej tematycznie publicystyki. Owo pomieszanie solennej naukowości z tonem często dość osobistym, z dygresjami sięgającymi daleko poza temat, czyni lekturę przyjemną i żywą. Przykład, o filozofii politycznej Fryderyka Nietzschego: "W sumie filozofia Nietzschego uczyniła wiele spustoszenia w umysłach i duszach ludzi nieprzygotowanych, a sięgających po jego dzieła wyrywkowo. Nietzsche, podobnie jak Stary Testament w kościele katolickim, nie powinien być czytany przez wszystkich i przy byle okazji. Jak się wydaje, sam Nietzsche zdawał sobie doskonale z tego sprawę, jednak publikował swoje dzieła i tylko o to można mieć do niego pretensję". O przełomie wieku XIX i XX: "Wprawdzie porządek wiedeński dał Europie na niemal sto lat tak cenny pokój, ale jednocześnie, począwszy od lat sześćdziesiątych XIX wieku, w życiu duchowym działo się niewiele. W sztuce panował akademizm, naukę zdominował mało atrakcyjny pozytywizm, stagnacja dotknęła filozofię. Były oczywiście wyjątki, ale nawet osoby tak niezwykłe jak Fryderyk Nietzsche czy Jakub Burckhardt nie mogły przezwyciężyć wszechobejmującej nudy.