Dlaczego jedni chłopcy dokarmiają ptaki, a inni wydłubują kotom oczy i mordują kolegów? Co sprawia, że jedni przywódcy tworzą pokój i dobrobyt, a inni niosą śmierć? Biologia i socjologia pozwalają nam dziś zrozumieć naturę agresji i okrucieństwa. Czy zechcemy z tej wiedzy korzystać, by przeciwstawić się złu?
Przeraża nasilanie się agresji wśród dzieci i młodzieży. W amerykańskich szkołach montuje się detektory broni, ponieważ wśród uczniów zapanowała moda na strzelanie do kolegów i nauczycieli. Widok grupy wyrostków na rogu ulicy wywołuje lęk wśród przechodniów. Od wieków mędrcy widzieli w agresji diabelski żywioł. Cywilizacja próbuje go tłumić, choć byli i są tacy, którzy w agresji widzą napęd ewolucji. Czy świat bez niej to tylko utopia czy osiągalny cel?
Agresja jest przedmiotem badań biologii, socjologii, kryminologii i psychologii, stąd normą stały się międzydyscyplinarne próby interpretacji jej źródeł. Badania na zwierzętach i ludziach coraz dobitniej wskazują na genetyczno-biologiczną komponentę agresji. Do niedawna podnoszenie tego tematu było w USA politycznie niepoprawne, ponieważ Afro-Amerykanie popełniają dużo więcej przestępstw niż osoby z innych ras, co prowadziło do oskarżania badaczy o rasizm.
W sensie biologicznym agresja jest witalnym mechanizmem walki, uaktywniającym się u zwierząt pod wpływem głodu lub zagrożenia. Większość ludzi kojarzy agresję negatywnie i prawie zawsze z męską płcią. W świecie zwierzęcym samice polują i często walczą zawzięcie, broniąc swego potomstwa, ale niezagrożone prawie nigdy nie atakują. W ludzkim świecie ponad 90 proc. zbrodni dokonują mężczyźni. Odpowiedzialny jest za to przede wszystkim testosteron (T). U samców T produkowany jest głównie przez jądra, których istnienie i funkcja zdeterminowane są przez geny umieszczone wyłącznie w męskim chromosomie Y. Toteż skłonności agresywne przekazywane są (wraz z tym chromosomem) głównie w linii ojcowskiej.
Produkcja T jest najintensywniejsza w okresie dojrzewania, nasila się też w okresie godowym. Wtedy zwierzęce samce walczą najzacieklej (po walce T wzrasta jeszcze u zwycięzcy, a spada u pokonanego).