Archiwum Polityki

Shakespeare politycznie niepoprawny

NULL

Brytyjski felietonista w "Daily Telegraph" donosi, że wydział teatralny stanowego uniwersytetu w Arizonie odrzucił wniosek wybitnego profesora anglisty o pieniądze (grant) na badania nad Shakespeare´em. Argumentem było panujące przeświadczenie, że kanon światowej literatury (Shakespeare) jest niesłuszny, ponieważ został skrzywiony poprzez niepotrzebną koncentrację na Europie i, co jeszcze gorsze, na mężczyznach. Rewizja kanonu wymaga studiów nad literaturą kobiecą powstającą na innych kontynentach i tam, jak należy przypuszczać, powędruje rzeczony grant.

Cały ten żałosny epizod może być ilustracją zmory politycznej poprawności, ale poważny londyński dziennik poświęca pół kolumny rozważaniom, co się kryje za tym załamaniem uniwersyteckiej humanistyki. Oczywiście przede wszystkim jest to świadectwo załamania trwałego systemu wartości. Ktoś, kto jest czarną kobietą, jest z definicji bardziej wart studiów niż Shakespeare. W mniemaniu nowych humanistów, dzieło brytyjskiego dramaturga nie jest w niczym lepsze niż pisarstwo owej hipotetycznej pani i w imię sprawiedliwości historycznej winna ona zostać dowartościowana.

Nie mam nic przeciw odkrywaniu zapoznanych poetów czy pisarzy, a szczególnie tych przedstawicielek płci pięknej, których dzieło mogło ujść uwagi w czasach, kiedy kobiety zajmowały się głównie rodziną i wychowywały dzieci. Zgoda, pod warunkiem, że odkrywane dzieła udowodnią swoją autentyczną wartość, a nie będą przedmiotem studiów tylko dlatego, że autorka była uciemiężona. Sprawiedliwość nie jest kategorią, którą można odnosić do sztuki, chyba że nihilizm przekreśli wszelkie wartości, które ze sobą niesie sztuka. A nihilizm ostatnio jest w modzie i autor brytyjskiej gazety zadaje sobie pytanie, czy w dzisiejszej humanistyce jest jeszcze miejsce dla jakichś wartości.

Polityka 48.1998 (2169) z dnia 28.11.1998; Zanussi; s. 105
Reklama