Prognozy zawiodły. Deszcz meteorów zwanych Leonidami, który miał roziskrzyć niebo w środę, 18 listopada, miał natężenie grubo poniżej oczekiwań. A jednak wywołał poruszenie nawet wśród tych, którzy astronomią w ogóle się nie interesują. Czy poczuli się zawiedzeni i stracili zaufanie do nauki?
Prognozy astronomiczne oparte są na modelach teoretycznych i zwykłym doświadczeniu. Od połowy XIX wieku wiedziano, że co 33 lata przypadało w połowie listopada szczególne natężenie zjawiska spadających gwiazd. Ponieważ ostatnie tak spektakularne wydarzenie nastąpiło w 1966 r., łatwo obliczyć, że kolejne nastąpi w przyszłym roku. A jednak uczeni orzekli, że właśnie tegoroczne spotkanie Ziemi z orbitą komety Tempel-Tuttle (od nazwiska jej odkrywców: Ernesta Tempela z Marsylii i Horacego Tuttla z Massachusetts) zaowocuje feerią świateł, jaką znamy z wcześniejszych przekazów. Owszem, gwiazdy spadały: od tysiąca do dwóch tysięcy w ciągu godziny (co rok spada w tym czasie zaledwie od 10 do 15). Ale to wynik daleki od rekordowych listopadów, gdy na niebie pokazywało się sto tysięcy świetlnych punktów! Ponieważ nadlatują z kierunku gwiazdozbioru Lwa, zostały nazwane Leonidami (od łac. leo - lew).
- Z prognozowaniem natężenia spadających meteoroidów jest jak z gotowaniem jajka - mówi Paweł Moskalik, astrofizyk z Centrum Astronomicznego PAN w Warszawie. Wszyscy wiedzą: trzeba gotować trzy minuty, żeby było miękkie. Ale nigdy nie wiemy, jaka ta miękkość będzie, bo nie mierzymy na bieżąco stanu jajka w wodzie. Identycznie jest z meteoroidami: nigdy nie wiadomo, czy ich opad będzie efektowny, ponieważ nikt nie wie, co naprawdę dzieje się wewnątrz roju pyłów (największe ziarna są wielkości grochu), który z prędkością 250 tys. km/h leci w kierunku Ziemi.
- Można by go poznać lepiej zanim przekroczy atmosferę i po rozgrzaniu do kilku tysięcy stopni zacznie świecić - twierdzi dr Moskalik. - Niechęć do tego typu eksperymentów wynika po części z braku pieniędzy na kosztowną aparaturę pomiarową, ale przede wszystkim z niewielkiego znaczenia takiej eskapady.
Życie z kosmosu
Prawda brzmi okrutnie: meteoroidy (zwane - gdy świecą - meteorami) są frajdą dla mas, ale nie dla naukowców.