Archiwum Polityki

Ostatnia koszula

Trzeba było ćwiartki wieku, by japoński premier znów wybrał się z oficjalną wizytą do stolicy sąsiedniego mocarstwa - Moskwy. Bowiem nie tylko watażkowie w Afryce toczą absurdalne spory. W ponad 50 lat po zakończeniu II wojny światowej Rosja i Japonia nadal nie podpisały traktatu pokojowego. Czyli formalnie pozostają w stanie wojny. A wszystko to z powodu Południowych Kuryli - kilku skrawków lądu porośniętych lasem.

Kością niezgody jest osiem niewielkich, ledwie zamieszkanych wysp: Kunasziri, Etorofu, Szikotan i pięć wysepek z grupy Habomai, które zostały zajęte przez Armię Czerwoną na przełomie sierpnia i września 1945 r., a formalnie zaanektowane przez ZSRR w 1947 r.

W połowie lat 50. doszło do japońsko-radzieckich rozmów w sprawie nawiązania stosunków dyplomatycznych oraz - kończącego wojnę - układu pokojowego. Tekst tego układu był już wstępnie uzgodniony, ale rząd premiera Iciro Hatojamy, gotowego podpisać układ, nie potrafił przezwyciężyć wewnętrznej opozycji. Sprzeciwiła się ona przekazaniu wysp ZSRR, argumentując, że "Japonia nie uczestniczyła i nie mogła uczestniczyć w rozmowach i porozumieniach jałtańskich", więc trudno się jej tym ustaleniom podporządkować. Rosjanie kontrargumentowali, że umowy i porozumienia międzynarodowe są nadrzędne wobec prawa wewnętrznego.

Trafiając na takie rafy, stosunki dyplomatyczne nawiązano, ale układu pokojowego nie udało się podpisać, a gdy tylko odszedł Hatojama - stanowisko władz japońskich szybko uległo usztywnieniu. W nocie rządu japońskiego z listopada 1956 r. napisano, że "Kunasziri, Etorofu, Szikotan i Habomai zawsze były częścią Japonii i powinny być sprawiedliwie rozpatrywane jako należne Japonii".

Sytuacja patowa trwała ponad trzy dekady. Do sprawy powrócono dopiero po rozpadzie ZSRR. Podczas oficjalnej wizyty Borysa Jelcyna w Japonii w 1993 r. i po rozmowach z premierem Morihiro Hosokawą uzgodniono, że spór o Kuryle można rozstrzygnąć "jedynie poprzez dialog". Jako gest dobrej woli Rosjanie zmniejszyli liczbę stacjonujących tam żołnierzy z 5 do 3,5 tys. Rozpoczęło się poprawianie atmosfery we wzajemnych stosunkach.

Podczas kolejnego spotkania, nieformalnych pogaduszek w listopadzie 1997 r. w Krasnojarsku, Jelcyn i ówczesny japoński premier Hashimoto powrócili do tematu i wyznaczyli ostateczną datę podpisania układu pokojowego na rok 2000.

Polityka 47.1998 (2168) z dnia 21.11.1998; Świat; s. 48
Reklama