Nieznany sprawca - szybko nazwany przez media bombiarzem - już czterokrotnie podłożył w Warszawie ładunki wybuchowe. Eksplozje raniły trzy osoby. Policja przyznaje, że nie wie, kim jest bombiarz i co chce osiągnąć terroryzując miasto. Wiadomo tyle: atakuje bez powodu, nie żąda okupu, a swoje bomby podkłada w przypadkowych miejscach.
Ostatni ładunek - 20 października - wybuchł w powietrzu, w trakcie przenoszenia. Prawdopodobne jest, że detonację spowodował przypadkowo sam bombiarz, musiał więc odnieść obrażenia. Być może korzystał później z pomocy lekarskiej. Wiedza o bombiarzu w ogóle jest niewielka. Nie ma pewności, że cztery wybuchy są dziełem tej samej osoby, chociaż wszystkie bomby skonstruowano z takich samych materiałów wybuchowych umieszczonych w rurkach hydraulicznych, a dla zwiększenia siły rażenia do każdego z ładunków dodano gwoździe, które po wybuchu uderzają przypadkowe ofiary z mocą kul karabinowych. Specjaliści twierdzą, że w podobny sposób przyrządzają swoje mikstury śmierci arabscy terroryści.
Policja ma cichą pretensję do mediów. Im więcej uwagi poświęcają wybuchom, tym więcej w narodzie histerycznych reakcji. - W komendzie urywają się telefony - mówi jeden ze stołecznych funkcjonariuszy. - Ludzie alarmują, że na klatce schodowej leży bomba w reklamówce. Jedzie ekipa, okazuje się, że to kilka bułek i mleko.
Dlatego policjanci apelują o umiar. Nie należy alarmować na sam widok bezpańskiego pakunku. Na wszelki wypadek lepiej jednak nie dotykać żadnych pozostawionych bez opieki toreb. Jeśli leżą w miejscu publicznym od wielu godzin i wystają z nich podejrzane druciki - wtedy należy wezwać fachowców z komendy. Kłopot z tym, że z pakunków, gdzie umieszczono fachowo przygotowane ładunki wybuchowe, druciki przeważnie nie wystają.
- Powiadomienie policji o każdym budzącym podejrzenia pakunku - mówi psycholog z jednej z warszawskich przychodni - to prawidłowa reakcja. Niech nawet dziewięć na dziesięć takich alarmów okaże się chybionych, to i tak cena za wykrycie tej jednej prawdziwej bomby jest stosunkowo niewielka.
Nadkomisarz Ryszard Pietrzykowski z Komendy Stołecznej Policji w Warszawie mówi, że średni koszt akcji ekipy neutralizującej ładunki wybuchowe wynosi ok.