Archiwum Polityki

Wizja lokalna

Świątynia Opatrzności Bożej ma stanąć na jednym z najbardziej łakomych i atrakcyjnych terenów budowlanych stolicy. Do niedawna były to grunty rolne, w wieczystej dzierżawie SGGW. Ale zostały sprzedane. Lokalne agencje nieruchomości utrzymują, że istnieje niepisana umowa, iż część tych terenów przypada księdzu Adamowi Bijakowi z wilanowskiej parafii św. Anny.

Zanim Sejm podjął uchwałę o budowie Świątyni Opatrzności, wcześniej, bo już wiosną, opowiadał się za nią Senat, ale oświadczenie senatorów - nad czym ubolewa strona kościelna - przeszło bez echa.

W sprawie budowy spotykano się u prymasa w szerszym gronie od roku. Ksiądz Adam Bijak, proboszcz parafii św. Anny w Wilanowie, bywał na tych spotkaniach. Bywały też władze Warszawy, gminy, przedstawiciele świata kultury, profesorowie. Rozważano, gdzie zlokalizować świątynię. Był pomysł z placem Trzech Krzyży, proponowano prawy brzeg Wisły, w dawnym porcie, na Polach Mokotowskich i Bemowie. Wreszcie, jak wspomina ksiądz Bijak, ksiądz prymas zdecydował jasno i wyraźnie: świątynia stanie w Wilanowie, decyzja jest ostateczna.

Dlaczego w Wilanowie? Bo to miejsce godne, wspaniałe, zwieńczenie traktu królewskiego, wreszcie miejsce odpowiednio duże i niezagospodarowane jeszcze. Jest tam około 200 hektarów, znanych pod nazwą Pola Wilanowskie. Od lat najbardziej łakomy i atrakcyjny teren w Warszawie. Problem w tym, że był to teren rolny i jak dotąd nie udawało się zmienić jego przeznaczenia.

Cały teren został podzielony na trzy działki z ceną za metr od 40 do 80 dolarów, w zależności od usytuowania względem pałacu. Tak informują w agencjach nieruchomości, które przymierzały się do handlu tymi terenami. Dodają również, że obowiązywała niepisana umowa: kilka z tych hektarów zarezerwowanych jest nieformalnie dla proboszcza Bijaka.

W 1996 r. gmina ogłosiła konkurs na przyszłą zabudowę pierwszych 40 hektarów. Wygrali architekci Owadowicz, Jurkowicz i Detko, którzy zaplanowali miasto-ogród o charakterze mieszkalno-usługowym. Nie słyszeli wtedy o przyszłym sąsiedztwie świątyni, ale jak mówią dzisiaj: Jeśli jest taka wola, to świątynia będzie.

O księdzu Bijaku mówi się też, że w Wilanowie to on faktycznie rządzi, ma wpływ na burmistrzów i radnych.

Polityka 45.1998 (2166) z dnia 07.11.1998; Wydarzenia; s. 18
Reklama