Archiwum Polityki

Buzun zdobywa gardła

Po tani wyrób winopodobny chętnie sięga menel, bezrobotny, student oraz dziecko. Nic dziwnego, chociaż słabszy od wódki zaledwie dwa i pół raza, kosztuje od niej ponad siedem razy taniej. Kręcioł, Mocarz lub Czar Teściowej dostępne są już w cenie batona czekoladowego.

Popularność buzuna niepokoi doktora Jerzego Melibrudę z Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Od pewnego czasu z różnych stron kraju otrzymuje on sygnały, że jego spożycie stale rośnie. Trudno się temu dziwić, zważywszy że jedna butelka (do 15 procent mocy) kosztuje tylko 3,5 złotego, a z butelką na wymianę nawet o 40 groszy taniej. Za taką samą objętość najtańszej wódki (40 procent) z reguły trzeba zapłacić ponad dwadzieścia złotych.

- Jak to możliwe, że napój o mocy ponaddwukrotnie mniejszej kosztuje aż siedem razy taniej? - zastanawia się Melibruda. Co gorsze buzun, zachowując się na rynku agresywnie, jest jedną z przyczyn załamania się przemysłu spirytusowego. Padają Polmosy, ponieważ klient odwraca się od wódki. Zorientował się on bowiem, że w Johnie Bonanzy, Finezji czy Jaćwingu znajdzie ten sam spirytus co w Żytniej i Krakusie, z tym że jest on tam znacznie tańszy.

- Jeśli ten spirytus musi być na rynku, to wolę, aby był na nim w butelkach po 20, a nie po 3 złote - wzdycha dr Melibruda, który jest strasznie ciekaw, kto zezwala i kontroluje wyrób buzuna, jednym słowem, kto za buzunem stoi?

Klarowność bez obcych posmaków

Od początku lat 90. aż do końca ubiegłego roku wino owocowe jak też jeszcze tańsze od niego napoje winopodobne mógł produkować każdy, kto chciał i miał zezwolenie na prowadzenie działalności gospodarczej. Ponieważ do kadzi nikt obcy nie zaglądał, często mieszało się w nich to, co akurat było pod ręką. Rynek zalały tanie wynalazki o wdzięcznych nazwach Lola, Mamrotka czy Tygrys. Szacowano, że nielegalna (bez opłacania podatku akcyzowego) produkcja ze stodół i garaży stanowiła w pewnym momencie prawie połowę produkcji całej branży, choć w opinii specjalistów w większości w ogóle nie nadawała się do picia.

Polityka 44.1998 (2165) z dnia 31.10.1998; Kraj; s. 34
Reklama