Archiwum Polityki

Za dużo, za mało

Jeśli dojdzie do interwencji wojsk NATO w Kosowie, być może na jakiś czas uda się doprowadzić do rozejmu w tej jugosłowiańskiej prowincji. Ale co dalej? Niestety nikt nie ma pomysłu, a wszelkie doświadczenia z Dayton - rozmów pokojowych w sprawie Bośni - wydają się tu bezużyteczne.

Karykaturzysta słoweńskiego pisma "De lo" tak widzi obecną sytuację w Kosowie: rozbawiony serbski czetnik dusi kosowskiego Albańczyka, podczas gdy oficerowie wojsk NATO z oddali puszczają w stronę oprawcy papierowe samolociki. Bardzo prawdopodobne, że kończy się czas owych papierowych samolocików w postaci rozmaitych rezolucji, wezwań i pogróżek: NATO czyni ostatnie przygotowania do przeprowadzenia zbrojnej interwencji przeciwko oddziałom serbskim. W brytyjskich bazach pojawiły się bombowce B-52, które jako pierwsze mają przeprowadzić naloty. Interwencja ma na celu, rzecz jasna, położenie kresu rozlewowi krwi, ale musi też uchronić Zachód przed kolejną kompromitacją. Belgrad bowiem, przekonany, że przeciągając strunę wcale się jej nie zrywa, nieustannie stosuje taktykę zwodzenia, niewywiązywania się z danych obietnic i naginania faktów do własnych potrzeb.

Kontrowersje w sprawie akcji w Kosowie są jeszcze większe niż przed czterema laty w Bośni. Część komentatorów uważa, że na wojennej mobilizacji bardzo zależy prezydentowi Billowi Clintonowi ze względów osobistych. Teraz, gdy grozi mu usunięcie z urzędu, zmienia się w strażnika pokoju na Bałkanach. Zdecydowanym przeciwnikiem interwencji jest Moskwa, tradycyjny sprzymierzeniec Belgradu. Być może, gdyby jedynym głosem Rosji był głos Borysa Jelcyna, sprzeciw ten mieściłby się w ramach dyplomatycznych konwencji. Ale akcję NATO potępia ostro premier Jewgienij Primakow, minister obrony Igor Siergiejew, szef Dumy Giennadij Sielezniow oraz, tradycyjnie, lider nacjonalistów, słynny panslawista - Władymir Żyrynowski. Inny członek Rady Bezpieczeństwa, Chiny, zajmuje podobne stanowisko. Dlatego ewentualna interwencja dokona się bez błogosławieństwa ONZ.

Nawet w łonie NATO nie ma jednak pełnej zgody. Niezbyt przychylna akcji zbrojnej jest sympatyzująca z Serbią prawosławna Grecja, zaś Włosi, po upadku premiera Romano Prodiego, dopiero czekają na decyzje nowego rządu.

Polityka 42.1998 (2163) z dnia 17.10.1998; Wydarzenia; s. 15
Reklama