Represjonowani, internowani, więzieni i szykanowani w stanie wojennym usiłowali powołać ogólnopolską organizację. W efekcie rozlicznych spotkań i narad w sierpniu powstały, a teraz ubiegają się o rejestrację, dwie osobne, zdecydowanie sobie niechętne federacje. Jedną z nich można nazwać "zielonogórską" zaś drugą "radomską".
Zaczęło się w maju tego roku na Jasnej Górze. Miało być pięknie. Pielgrzymka represjonowanych, msza święta, homilia, zjednoczenie.
Jednakże w trakcie uroczystości między działaczami i pątnikami, zwłaszcza zaś miedzy Zieloną Górą i Radomiem zaistniał stan poważnego napięcia. Dziś Zielona Góra oskarża Radom dokładnie o to samo, o co Radom Zieloną Górę. O żądzę władzy i chęć przechwycenia struktur. O grę polityczną z wykorzystaniem ludzkiej krzywdy. A także o nieuczciwość, manipulację i złośliwą robotę.
1994 r.,
Zielona Góra zakłada stowarzyszenie, które ma inspirować
Zielona Góra twierdzi, że była pierwsza. To tam już w 1989 r. powołano stowarzyszenie zwykłe, a następnie w 1994 r. stowarzyszenie zarejestrowane. Na pieczątce umieszczono: Stowarzyszenie Osób Represjonowanych w Stanie Wojennym, Zarząd Główny, Zielona Góra, ul. Ptasia 2a, prezes Włodzimierz Bogucki. Prezes powiada, że Zielona Góra wzięła na siebie rolę inspiratora. Inspirowała zakładanie terenowych oddziałów, kół i ogniw. Taka bowiem myśl przyświecała Zielonej Górze, by represjonowani zjednoczyli się kiedyś w mocną grupę. I wcale, tłumaczy prezes, nie chodziło o to, żeby Zielona Góra objęła w tej grupie przywództwo. W końcu przecież zdawano sobie sprawę, że do Zielonej Góry wszystkim daleko, a więc żeby grupa była naprawdę silna, należy jej centralę ulokować gdzieś bliżej centrum kraju.
Prezes Bogucki wiosną tego roku obliczał się już na 14 zarejestrowanych oddziałów, 12 kół i ogniw.
Styczeń 1998 r.,
po konsultacji z Zieloną Górą stowarzyszenie zakłada Radom
W styczniu tego roku po inspirację i konsultację do Zielonej Góry (a także do Katowic i Zamościa) zadzwonił Radom. Zielona Góra posłała statut, udzielono Radomiowi stosownych rad.