Wojewoda katowicki wydał wojnę narkomanom szwendającym się w centrum miasta. Wcześniej wojewoda warszawski zakazał stołecznej młodzieży poruszania się po zmroku bez opieki. Policja grupowo wyłapuje przydrożne prostytutki na rogatkach, a szef MSWiA sankcjonuje polowanie na bezpańskie koty i psy. Porządki te - w większości - mają wspólną cechę: bezprawność oraz brudne myślenie.
Urzędowe działania na pokaz są pozornie społecznie użyteczne i logiczne. Ich celem jest ochrona elementarnych norm porządku publicznego, bo przecież wprost domagają się tego uczciwi obywatele.
Z jakiej racji - pada retoryczne pytanie - mają się oni bać grasujących po zmroku hord nastolatków, omijać łukiem cuchnącego lumpa ze strzykawką, narażać dzieci na widok wyzywających tirówek, uciekać przed wałęsającym się psem? Demokracja, argumentowano by dalej, nie oznacza absolutnej wolności dla każdego, jeśli godzi ona w prawa i wolności innych osób.
Ludziom, którzy coraz bardziej obawiają się o własne bezpieczeństwo i coraz mocniej artykułują hasło walki ze złem (zwłaszcza z tym widzianym na ulicach gołym okiem), podobają się radykalne kroki, spektakularne akcje. "Nareszcie władza myśli o nas, w końcu ktoś robi z tym porządek" - to częste komentarze przechodniów pytanych, co sądzą o tych przedsięwzięciach. I tak 80 proc. ankietowanych poparło ideę "Małolata", nie wiedząc tak naprawdę, o co w niej chodzi, ale ciesząc się, że do akcji wkracza policja. Równie spontanicznie zareagował Sejm; już szykował uchwałę zalecającą samorządom w całej Polsce prowadzenie godziny prewencyjnej. Po wielotygodniowej pracy grupy posłów zreflektowano się, że "godzina" jest sprzeczna z polskim porządkiem prawnym, poczynając od konstytucji.
Praworządni inaczej
"Wprowadzam zakaz przebywania w miejscach publicznych osób znajdujących się pod wpływem środków odurzających (narkotycznych), które zakłócają spokój i porządek publiczny, znajdują się w okolicznościach zagrażających ich życiu i zdrowiu albo zagrażają mieniu, zdrowiu, życiu innych osób lub moralności publicznej" - postanawia tymczasem w rozporządzeniu wojewoda katowicki i grozi grzywną łamiącym zakaz.