N nowy raport zespołu ekspertów Polskiej Rady Muzycznej pokazuje, że z muzykalnością młodych Polaków jest bardzo źle. Nie ukazał się jeszcze drukiem, ale wyciąg z niego został wysłany ministrowi Zdrojewskiemu. To nie pierwsza taka ekspertyza. Podobna, również firmowana przez Polską Radę Muzyczną oraz warszawską Akademię Muzyczną, została sformułowana w 1984 r. i już wtedy jej autorzy bili na alarm. Nowy raport powstał, by ocenić stan dalszej dewastacji, zwłaszcza po reformie szkolnictwa z 1999 r., całkowicie niemal rugującej muzykę ze szkół powszechnych. Badano kompetencje, potrzeby i zainteresowania muzyczne dzieci i młodzieży ze szkół podstawowych, gimnazjów i szkół średnich. Testy kompetencyjne w klasach III rozwiązało niewiele ponad połowę uczniów (53,91 proc.). W klasach VI prawidłową wiedzą wykazało się niecałe 43 proc., a dobrą percepcją (czyli po prostu słuchem) – 47 proc. W gimnazjum było nieco lepiej w dziedzinie percepcji (57,68 proc.), ale wiedzą także wykazało się poniżej połowy uczniów. Przy tym – co nie dziwi – najlepsze wyniki uzyskano w mniejszych szkołach, a najgorsze – w największych.
Objawiła się przy tym ciekawa okoliczność: we wszystkich grupach wiekowych dziewczęta wypadają lepiej od chłopców, o kilka, kilkanaście procent. To polska specyfika – nigdzie indziej nie zanotowano podobnych różnic. Jaka jest ich przyczyna? Być może leży ona w obyczajowości, w poglądzie, że muzyka, podobnie jak taniec, jest zajęciem niemęskim, w przeciwieństwie do sportu czy zajęć technicznych.
Mimo że obecna podstawa programowa obowiązująca dla przedmiotu jest nader ogólna i ustawiona na niższym poziomie niż w innych krajach Europy, to nawet ona jest dla naszej młodzieży nie do opanowania.