Archiwum Polityki

Trochę misji, trochę seksu

Jak co roku otwarcie nowego sezonu telewizyjnego wiąże się z nadzieją, że może właśnie teraz telewidz polski, zwykle traktowany statystycznie, otrzyma coś, na co czekał od zawsze: godziwą rozrywkę, rzetelną informację i filmy o standardzie wyższym niż ten B-klasowy. Stacje komercyjne chcą utrzymać przynajmniej dotychczasowy stan posiadania, telewizja publiczna zapowiada kontynuację najlepszych swoich tradycji i ponoć wie już na pewno, jak skutecznie wygrywać z konkurencją. Jak wynika z głośno wyrażanych deklaracji, walka o uwagę telewidza będzie jeszcze ostrzejsza.

Andrzej Kwiatkowski, odpowiedzialny w zarządzie TVP za strategie programowe, powiada, że czas już najwyższy, iżby formuła "wszystko dla wszystkich" ustąpiła na rzecz innej: "coś dla każdego". Dotychczas telewizja publiczna z różnym, przeważnie nie najlepszym skutkiem starała się pogodzić wymóg wysokiej oglądalności programów z realizowaniem tak zwanej misji. Efekt był mizerny, bo sprowadzał się do nieustannego miotania się między telenowelową tandetą a nudnym ględzeniem gadających głów o sprawach, które mało kogo obchodziły. Były prezes Ryszard Miazek wiedział tylko, że Jedynka ma być bardziej popularna, a Dwójka bardziej intelektualna. Nie miał jednak pomysłu, na czym polegać by miała rzeczona popularność i intelektualność. Rozrywkowa, mimo wszystko, Dwójka przegrywała więc z jeszcze bardziej rozrywkowym Polsatem, a Jedynka ścigała się z konkurencją emitując w weekendy filmy akcji. Przy tym nie wiadomo, dlaczego oba kanały TVP sprawiały wrażenie, że same ze sobą konkurują.

Nowy prezes telewizji publicznej Robert Kwiatkowski doszedł zatem do prostego skądinąd wniosku, że dysponująca trzema kanałami (program I, II i TV Polonia) TVP to jedna integralna całość i teraz wreszcie w Jedynce mamy "zajawki" także propozycji Dwójkowych.

Nie ulega wątpliwości, że TVP pozostanie numerem 1 na polskim rynku telewizyjnym. Wiadomo: największy zasięg i wciąż największe możliwości finansowe. Od momentu jednak, gdy okrzepł Polsat i pojawiły się nowe stacje komercyjne - Canal+, RTL 7, TVN, Nasza Telewizja, szefowie telewizji publicznej zaczęli gorączkowo myśleć, co czynić, by w nowych warunkach nie stracić dominującej pozycji. Wyzwaniem była na pewno TVN, choć, jak się okazało, rachuby Mariusza Waltera na zdystansowanie TVP w polu telewizyjnej informacji ("Fakty" kontra "Wiadomości") nie spełniły się.

Polityka 36.1998 (2157) z dnia 05.09.1998; Kultura; s. 56
Reklama