Archiwum Polityki

Brzydkie wyrazy

Język polski jest dziś opanowywany przez słowa wulgarne. Kiedyś wstydliwie ukrywane, wykropkowywane, cenzurowane, dziś zdecydowanie wkraczają w coraz więcej obszarów, dotąd od językowych sprośności wolnych.

Oczywiście, wulgaryzmy istniały wcześniej, zwykle jednak było to mniej lub bardziej uzasadnione. Dosadności wymagała pointa dowcipu, wulgarne cytaty często lepiej charakteryzowały środowiska marginesu niż najgłębsze nawet socjologiczne analizy, a czasem był to po prostu wyraz buntu. Tymczasem dziś coraz częściej książki, filmy, piosenki sprawiają wrażenie, jakby ich autorzy byli opłacani nie tyle od wiersza, co od liczby użytych brzydkich słów. I nie dotyczy to tylko twórców drugiego gatunku, świntuszeniem nadrabiających braki talentu.

W latach osiemdziesiątych i na przełomie dekady było jeszcze dosyć przaśnie. Ani Roman Bratny w "Roku w trumnie" ("A o ludzi pozamykanych z nieprzytomnymi wyrokami... żaden kutas się nie upomni"), ani Waldemar Łysiak w "Dobrym" ("To ją wkurwiało i nabawiało pierdolca we łbie") mimo usilnych starań nie wyszli poza knajpiany standard. W "Słowniku polskich przekleństw i wulgaryzmów" Macieja Grochowskiego większość co bardziej soczystych i literacko wyrafinowanych przykładów z tego okresu pochodzi z książek bynajmniej niepolskich. Z "Sexusa" Henry Millera, ze "Świata według Garpa" Johna Irvinga, z "Paragrafu 22" Josepha Hellera, "Kompleksu Portnoya" Philipa Rotha, nawet "Ptaśka" Williama Whartona.

Zawył Virus, kumpel Anioła

Dopiero młoda poezja lat dziewięćdziesiątych uczyniła sobie z wulgaryzmów sztandar. Język "bruLionu" i gdańskiej grupy Zlali mi się do środka bulwersował nawet nastawionych najbardziej życzliwie. A rekord ustanowiony przez Zbigniewa Sajnoga wierszem "Flupy z pizdy" ciągle nie został pobity.

Tomek Tryzna, po bestsellerowej "Pannie Nikt", entuzjastycznie przyjętej przez samego Czesława Miłosza i sfilmowanej przez Andrzeja Wajdę, wydał w 1996 r. wspólnie z Ryszardem Janikowskim "Syloe, Kinomisterium", gdzie niemal na każdej stronie roi się od słów omijanych zwykle przez słowniki:

"- Jezu Chryste, Matko Święta, Boże w niebiesiech - zawył piskliwym głosem.

Polityka 33.1998 (2154) z dnia 15.08.1998; Kultura; s. 44
Reklama