Archiwum Polityki

Inwestycje. Jak psychologia rządzi ekonomią

Lektura analiz ekonomicznych ostatnio sprawia często wrażenie, jakby inwestorzy światowi popadli w typową dla wieku dorastania zmienność nastrojów i niepewność własnych ocen. Odwoływanie się do psychologii często stanowi wyraz bezradności komentatorów ekonomicznych. Jeśli coś jest mało zrozumiałe lub zaskakujące, dostaje etykietkę „psychologicznie uwarunkowanego”. Stąd już tylko krok do konkluzji wyrażonej przez jednego z uczestników forum internetowego, że „może by tak inwestorzy udali się do psychiatry, zaczęli łykać jakieś tabletki uspokajające i byłby większy spokój na rynkach”.

Miliony naszych decyzji – czy zmienić pracę, czy założyć firmę, czy kupić produkt marki X, a może nie kupić, tylko zachować pieniądze albo za zarobione pieniądze kupić jednostki udziału jakiegoś funduszu inwestycyjnego – tworzą rynek i na poziomie globalnym opisywane są przez pojęcia ekonomiczne takie jak przedsiębiorczość, konsumpcja, skłonność do oszczędzania. Za etykietą przedsiębiorcy, konsumenta, inwestora kryje się jednak niezmiennie człowiek. Tak więc sposób, w jaki ludzie myślą, to co powoduje zmiany myślenia, to co myślenie zniekształca, wpływając na dziesiątki indywidualnych decyzji, w skali makro determinuje bieg wydarzeń w ekonomii.

Racjonalizm?

Aby zrozumieć zachowanie ludzi w kontekście ekonomii, warto z lamusa psychologii wydobyć nieco zapomnianą dziś postać George’a A. Kelly’ego, uważanego za jednego z prekursorów bardzo ważnej obecnie szkoły myślenia w psychologii, nazywanej szkołą poznawczą. Proponował, aby porównać zachowanie każdego człowieka do działania badacza-naukowca. Zdaniem Kelly’ego, najważniejszym motywem i kierunkiem naszych działań jest chęć przewidywania przyszłości.

Ja My Oni „Żyć dobrze z ludźmi" (90022) z dnia 26.08.2009; Poradnik psychologiczny; s. 58
Reklama