Szwedów, którzy w 1809 r. stracili jedną trzecią swojego terytorium i jedną czwartą ludności, pocieszała tylko myśl, że była to ostatnia wojna, jaką rozegrali na swoim terytorium. A mogło być gorzej, ponieważ na południu napierały na nich wojska koalicji napoleońskiej pod wodzą marszałka Jeana Baptiste’a Bernadotte’a. Chciały odzyskać dla Danii utracone w latach potopu ziemie, ze Skanią na wschodnim wybrzeżu Sundu. Zamach wojskowy pozbawił władzy króla Gustawa IV Adolfa. Zarzucano mu, że za głównego wroga uznał Danię, a Rosję potraktował zbyt lekko. Poza tym Szwecja nie była zupełnie przygotowana do wojny z Rosją, mimo że wydatki na militaria wielokrotnie przekraczały budżet państwa.
Historycy szwedzcy nazwali utratę wschodnich prowincji pierwszym rozbiorem Szwecji. Na szczęście do kolejnych nie doszło. Napaść Napoleona na Rosję osłabiła uczestniczące w wojnach napoleońskich mocarstwa i pozwoliła Szwecji ustabilizować państwo pod wodzą niedawnego agresora, marszałka Bernadotte’a, który jako Karol XIV Jan objął wkrótce tron szwedzki. W 2010 r. obchodzona będzie 200 rocznica panowania dynastii Bernadotte.
Do odrodzenia Szwecji po klęsce wojennej najbardziej przyczyniły się szybkie reformy.
I konstytucja z 1809 r., która wprowadzała trójpodział władz oraz gwarantowała podstawowe prawa obywatelskie, z wolnością słowa na czele. Nowa polityka zagraniczna zapoczątkowała neutralność wobec konfliktów w Europie i dała Szwecji dwa wieki pokoju.
Klęska z Rosją skutecznie odstraszyła Szwecję od działań wojennych i zrodziła w sferach rządzących niemal defetystyczne nastawienie. W czasie wojny krymskiej (1853–1856) nie skorzystano nawet z możliwości odzyskania Wysp Alandzkich, które do dzisiaj zamieszkuje wyłącznie ludność szwedzka.