Archiwum Polityki

Patrzeć armii na ręce

Armia z pewnością wdzięczna jest za wyrażoną troskę o kondycję wojskowych strzelnic [„Manewry budżetowe”, POLITYKA 7]. To fakt, że nie wszystkie z nich mogą funkcjonować, niektóre po prostu nie spełniają wymaganych norm bezpieczeństwa. Jednak prawie połowa jednostek wojskowych korzysta ze sprawnych strzelnic znajdujących się na terenie własnych garnizonów. Do niektórych, owszem, trzeba dojeżdżać, ale z wyjątkiem sporadycznych wypadków są one położone nie dalej niż 40 km od miejsca stacjonowania jednostki wojskowej. Należy mieć także świadomość, że niektóre strzelania mogą być wykonywane wyłącznie na poligonach, a to faktycznie wymaga przejazdu na większe odległości. Zazwyczaj ledwie raz w roku, a nawet rzadziej. Przypomnę, że w 1997 r. w Zatoce Puckiej doszło do wypadku śmigłowca, w którym zginęło czterech marynarzy. Na podstawie wniosków Komisji Badań Wypadków Lotniczych ówczesny dowódca Marynarki Wojennej polecił zmienić kolor kombinezonów pilotów na pomarańczowy. Decyzja ta była podyktowana troską o bezpieczeństwo lotników morskich. Dzięki pomarańczowym kombinezonom załoga, w przypadku znalezienia się w toni morskiej, będzie widoczna ze znacznie większej odległości niż dotąd. Ta zmiana koloru kombinezonów naprawdę miała sens, nie pociągnęła przy tym za sobą sugerowanych astronomicznych kosztów, a być może uratuje w następstwie czyjeś życie. Warto również dorzucić słów kilka o zawsze cieszącej się wielkim zainteresowaniem sprawie liczby etatów generalskich. Niektóre z nich zostaną zlikwidowane, zamienione na stanowiska cywilne lub obniżone do stopnia pułkownika. Obecnie w armii jest 158 stanowisk generalskich. W 2011 r. liczba stanowisk generalskich nie powinna przekraczać 125, co będzie odzwierciedlało proporcje pomiędzy liczbą stanowisk kierowniczych a liczebnością sił zbrojnych, występujące w innych państwach NATO.

Polityka 12.2009 (2697) z dnia 21.03.2009; Do i od Redakcji; s. 107
Reklama