Archiwum Polityki

Epitafium na urodziny

Dziesiąty rok istnienia polskiego rynku kapitałowego upływa pod znakiem rynkowej smuty i dramatycznych pytań o przyszłość. Szybko dorobiliśmy się najsprawniejszej giełdy w Europie Środkowo-Wschodniej, ale jej kondycja odbiera radość ojcom-założycielom. Druga dekada giełdy zapowiada się jako czas walki o przetrwanie całkiem różny od romantycznej ofensywy lat 90.

Marną kondycję warszawskiej giełdy spowodowały nie tylko przewlekła bessa i rosnący pesymizm graczy. Z prawdziwą przykrością, będąc świadkiem radosnych początków, odnotowuję objawy strukturalnego kryzysu. Przede wszystkim maleje kapitalizacja giełdy i tym samym jej znaczenie gospodarcze, mierzone procentem PKB. W apogeum udało się sięgnąć 20 proc. produktu krajowego brutto, ale teraz – zamiast dalszych przyrostów – widać stopniowy regres. Jeszcze niedawno spełnienie kryterium dojrzałego rynku (tj. kapitalizacja przekraczająca 50 proc. PKB) wydawało się realnym celem. Dziś trzeba się rozstać z tą wizją. Nie maleje, a rośnie nasz dystans do europejskiej czołówki (Londyn, Euronext, Frankfurt), a nawet do europejskich średniaków (Mediolan, Zurich, Madryt, Sztokholm).

Dotkliwą słabością naszej giełdy jest też jej niska płynność. W wolnym obrocie znajduje się mniej niż jedna trzecia akcji spółek notowanych w Warszawie. Obrót walorami spółek średniej wielkości jest prawie martwy. Ciąży nam nadmierna koncentracja akcji w rękach głównych akcjonariuszy. Firmy-atrapy, mające w obrocie kilka procent akcji, zawyżają statystykę rynku, a widoczne trendy bardzo niepokoją.

Maleje liczba debiutów oraz prywatyzacyjnych ofert Skarbu Państwa. Od czasu rekordowych lat 1997–1998 spadła ona kilkakrotnie. Prywatyzacyjny impuls rozwoju giełdy wygasa. I to jest naturalne. Gorzej, że także stary towar znika z półek i coraz więcej firm opuszcza parkiet. Żadne sztuczne bariery nie ograniczą tego zjawiska, bo liczy się tylko rachunek ekonomiczny. Rezygnacja z giełdy i wybór alternatywnych sposobów pozyskania kredytu lub kapitału przez firmy wystawia złe świadectwo organizatorom naszego rynku. Była chwila nadziei związana z giełdową ofensywą przedsiębiorstw tzw. nowej ekonomii, ale życie skorygowało nadmierne oczekiwania.

Polityka 42.2001 (2320) z dnia 20.10.2001; Gospodarka; s. 68
Reklama