Po ataku na WTC w Nowym Jorku rachunek strat finansowych zdaje się nie mieć końca. Kłopoty mają nie tylko linie lotnicze, firmy ubezpieczeniowe, organizatorzy turystyki i hotelarze, ale nawet producenci samochodów i właściciele sieci wielkich sklepów. Do tej pory w USA zapowiedziano łączne zwolnienia 1,4 mln ludzi, czyli dwukrotnie większe niż w całym 2000 r. W Nowym Jorku i w innych miastach Ameryki, mimo apeli burmistrza Giulianiego, nie ma nastroju do rozrywki i zakupów. Najbardziej jak dotąd ucierpiały luksusowe i drogie sklepy, ale nastroje handlowców są generalnie złe. Czwarty kwartał, do świąt Bożego Narodzenia, zawsze był w Ameryce okresem najbardziej intensywnych zakupów, przynoszących połowę corocznych zysków. Teraz wszyscy podliczają straty i z niepokojem patrzą w przyszłość.