Archiwum Polityki

Młodzież jest przyszłością narodu

Dane z szeregu krajów europejskich (a jestem raczej przekonany, że w Polsce musi być podobnie) wskazują, że gdy chodzi o ofiary w wieku 10–25 i 40–55 lat, ich mordercy mogą liczyć na zdecydowanie niższy wyrok, jeżeli ich ofiary należą do starszego przedziału. I odwrotnie – młodsi bandyci są zdecydowanie uprzywilejowani w stosunku do starszych. Wynika to zapewne przede wszystkim z faktu, że u dorosłego, mającego ukształtowany charakter, zawsze da się znaleźć odpowiednią ilość przebrzydłych wad i przykrych przyzwyczajeń, stających się dla smarkatego zabójcy okolicznościami łagodzącymi; natomiast młody trup miał „całe życie przed sobą”, „zapowiadał się”, co daje argumenty prokuraturze. I odwrotnie: mordercy-małolatowi trzeba dać szansę na resocjalizację, zaś trudno się jej spodziewać po mordercy zgredzie, który więc aż się prosi o dotkliwszą sentencję. Owszem, zbrodnia nastolatka na staruszku budzi społeczne obrzydzenie, ale złośliwego i bezproduktywnego staruszka na niepełnoletnim jeszcze większe. Tyle byłoby uwarunkowań pseudoracjonalnych. W rzeczywistości młodość oskarżonego sama z siebie jest manną dla adwokatów, podobnie jak dojrzałość dla prokuratorów.

Popieram gorąco charytatywne akcje typu Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy Jerzego Owsiaka, „Podarowywania dzieciom słońca” i wszelkie ich odpowiedniki tak krajowe, jak zagraniczne. Warto jednak zauważyć, że 99 proc. tych dobroczynnych działań dotyczy dzieci lub jeszcze od czasu do czasu młodzieży. Troskę o brzydkich staruszków spotyka się już nieskończenie rzadziej. Cóż dopiero mówić o kategoriach pośrednich! Szczerze i serdecznie przejmuje nas fakt, że iluś tam piętnastolatków nie może wyjechać na wakacje.

Polityka 6.2002 (2336) z dnia 09.02.2002; Stomma; s. 98
Reklama