W kuchni mieszkania na krakowskim Podgórzu Krzysztof, właściciel browaru Publius i student prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego, rozpoczyna produkcję kolejnej, siódmej w jego piwowarskiej karierze, warki piwa (w żargonie piwowarów warka to piwo uwarzone z jednej porcji surowca).
Browar Publius mieści się w dość dużej szafce podczepionej tuż pod sufitem. Po otwarciu szafki laik zobaczy m.in. olbrzymi emaliowany garnek, trzy plastikowe wiadra, wagę elektroniczną, termometr oraz dużą drewnianą łychę.
Na kuchennej szafce Krzysztof rozkłada przeznaczone do warzenia piwa surowce, które zakupił w internetowym sklepie piwowarskim: półtora kilograma słodu pilzneńskiego, trzy kilogramy słodu monachijskiego, 300 gramów słodu karmelowego, 20 gramów chmielu goryczkowego Magnum w granulkach, 20 gramów szyszek chmielu aromatycznego Spalt oraz opakowanie drożdży górnej fermentacji Saflager S-23.
Zamierza wyprodukować 20 litrów ciemnego piwa monachijskiego, podobnego w smaku do angielskiego stouta. Domowe piwo wcale nie jest tanie. Jeśli dokładnie zliczy się wszystkie wydatki na surowce, gaz, wodę, doda robociznę, to koszt uwarzenia pół litra takiego piwa wyniesie 3–4 zł.
Śrutowanie
Do blatu kuchennej szafki Krzysztof przykręca urządzenie przypominające maszynkę do mięsa. To śrutownik piwowarski – obudowane żeliwnym korpusem żarna. Do śrutownika wsypuje pierwszą garść ziaren słodu. Śrutuje je, to znaczy miele, ale nie na mąkę – żarna jedynie rozdrabniają ziarna, kruszą je, łamią na dość duże kawałki.
Zakupiony przez Krzysztofa słód pochodzi z przemysłowej słodowni, gdzie ziarna jęczmienia lub pszenicy zalewa się wodą i czeka, aż obudzi się w nich życie i zaczną kiełkować. Następnie suszy się je i odcina kiełki. Ziarna, w których zatrzymano proces budzenia się życia, mają to, czego nie posiada zwykły jęczmień – enzymy, biologiczne katalizatory umożliwiające m.