Archiwum Polityki

Taniec cyfrowych szkieletów

W 1987 r. stojąca na krawędzi bankructwa japońska firma Square zatytułowała wydaną przez siebie grę komputerową „Final Fantasy”, bo wszystko wskazywało, że będzie to jej ostatnie dzieło. W 2001 r. dziesiąta część „Final Fantasy” bije rekordy sprzedaży, zaś na ekrany kin na świecie wszedł przełomowy film animowany pod tym samym tytułem.

Cykl „Final Fantasy” stanowi w świecie gier jedno z najdonioślejszych zjawisk. Jest to najdłuższa seria w historii elektronicznej rozrywki – doczekała się dziesięciu części. Gry z serii sprzedane zostały w zawrotnym nakładzie blisko 40 mln egzemplarzy. Wydana w lipcu w Japonii i rozprowadzana na razie tylko tam najnowsza część w ciągu miesiąca znalazła prawie dwa i pół miliona nabywców. To imponująca liczba; rekordowa pod tym względem gra komputerowa „Myst” szczyci się 8 mln, tyle że na całym świecie i od 1993 r.

Gry z serii „Final Fantasy” początkowo nie znajdowały uznania poza Japonią. Z pierwszych sześciu części do amerykańskich sklepów trafiły tylko trzy – pierwsza, czwarta i szósta. Nowożytną historię serii rozpoczęła wydana w 1997 r. część siódma. Działała ona na stanowiącej wówczas szczyt techniki konsoli PlayStation i zachwycała wspaniałą trójwymiarową grafiką. „Final Fantasy” VII zmieniła także spojrzenie na gry jako przedsięwzięcia finansowo-organizacyjne, bowiem zrealizowana została kosztem 40 mln dolarów i przy zaangażowaniu setek pracowników. Ten rozmach nie ustępował wielkim hollywoodzkim produkcjom.

Jeśli spojrzeć na „Final Fantasy” jako na zjawisko kulturowe, zaskakujący wyda się fakt, że poszczególne części w sensie fabularnym nie mają ze sobą nic wspólnego! Z wydania na wydanie zmieniają się nie tylko bohaterowie, ale i całe światy. Oczywiście, fani dostrzegają drobne elementy wspólne: na przykład mądra i życzliwa osoba pomagająca bohaterom nazywa się Cid. Raz jest królem, kiedy indziej naukowcem. (Notabene w filmie pojawia się doktor Sid, co najdociekliwsi tropiciele analogii odczytują jako delikatne puszczenie oka). Miłośnicy gier wyłuskują jeszcze kilka takich wątłych powiązań.

Polityka 43.2001 (2321) z dnia 27.10.2001; Kultura; s. 56
Reklama