Archiwum Polityki

Ukraina na skraju

Prezydent Ukrainy rozwiązał parlament i zapowiedział wybory w konstytucyjnym terminie 60 dni. Teoretycznie miał takie prawo, ponieważ większościowa koalicja w Radzie Najwyższej rozpadła się ponad miesiąc temu i nie powstał nowy sojusz. Ale Ukraina niejeden raz pokazała, że państwo może funkcjonować bez większości, parlamentu, a nawet bez rządu.

Decyzja Wiktora Juszczenki jest, delikatnie mówiąc, niezrozumiała. Szukając jakichś uzasadnień można stwierdzić, że jest spowodowana osobistą niechęcią do Julii Tymoszenko, której prezydent zarzuca flirtowanie z Władimirem Putinem i działanie na szkodę Ukrainy. Obszar tej niechęci wciąż się poszerza, obejmuje wizję państwa, osobiste ambicje, przekonanie, że Tymoszenko zagrodzi mu drogę do reelekcji. Juszczenko oskarża premier o zaprzepaszczenie proeuropejskich dążeń. Zdaniem Julii, to prezydent owe dążenia utrudnia.

Jednak przedterminowe wybory nie zażegnają kryzysu politycznego, nie zmienią znacząco układu na scenie politycznej. Trudno zrozumieć kalkulacje Juszczenki, a raczej ich brak. Jego ugrupowanie Nasza Ukraina-Ludowa Samoobrona, której notowania są dramatycznie niskie, może nawet nie przekroczyć progu wyborczego. Mówi się o powstaniu nowego bloku wyborczego Za Juszczenkę, który miałby połączyć wszystkie małe ugrupowania pod wodzą obecnego szefa parlamentu Arsenija Jacyniuka. Ale te przymiarki mogą być zawodne. Blok Julii Tymoszenko może liczyć na stały elektorat i na odszczepieńców z Naszej Ukrainy. Jedynie Partia Regionów umocni swoją pozycję, jej lider Wiktor Janukowicz już rozpoczął kampanię, mówiąc, że pomarańczowi doprowadzili do chaosu w kraju i wyborów rok po roku.

Po wyborach wybuchnie kolejna awantura przy tworzeniu koalicji, powołaniu premiera, konstrukcji i zaprzysiężeniu rządu. Zawiśnie groźba nowych nowych wyborów.

Polityka 42.2008 (2676) z dnia 18.10.2008; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 11
Reklama