Archiwum Polityki

Tu mówi Katalonia

Hiszpania nigdy nie była dość silna, żeby podporządkować sobie Katalonię, a Katalonia nie miała dość sił, żeby się wyzwolić. Kiedy FC Barcelona walczy z Realem Madryt, to Katalonia gra z Hiszpanią. Ten mecz trwa już ponad sto lat. Wybitni Katalończycy mówią „Polityce”, o co naprawdę toczy się gra.

Vicenc Villatoro, prezes fundacji Ramon Trias Fargas, związanej z partią Convergencia Democratica de Catalunya, były prezes telewizji katalońskiej, gospodarz programu TV o książkach

Z nami można się dogadać

Urodziłem się w Barcelonie. Czuję się Katalończykiem – obywatelem Hiszpanii. Z ducha, z kultury, z narodowości jestem Katalończykiem, ale czuję się poddanym króla Hiszpanii. Pytanie, jakie stoi przed nami, brzmi: Czy musimy wybierać pomiędzy narodowością a obywatelstwem? Jeżeli w Hiszpanii najważniejsza będzie narodowość i autonomia, to nie mam nic przeciwko takiemu państwu, ale jeżeli zostaniemy postawieni wobec konieczności wyboru – naród czy państwo – to będzie problem. Większość Hiszpanów jest przekonana, że Hiszpania jest i państwem, i narodem – narodem hiszpańskim. Ale w Katalonii tego zdania jest znikoma mniejszość. Uważamy się za Katalończyków, a naszym atutem są też demokratyczne tradycje. Katalonia nigdy nie miała swojego Hitlera, Mussoliniego, Stalina czy Franco. Nikogo z naszej wspólnoty nie wykluczamy. Naszym spoiwem jest język i każdy, kto chce go używać i w nim myśleć – jest Katalończykiem.

W naszym kraju współistnieją cztery języki: hiszpański, kataloński, baskijski i galicyjski. W tych warunkach widać zalety państwa federacyjnego. Spór o model państwa hiszpańskiego trwa już co najmniej od XVIII w., kiedy Europa znała dwa modele: francuski (burboński), w którym jest jedno scentralizowane państwo, jeden naród, jedno dominujące miasto, oraz model anglosaski i niemiecki, a także austro-węgierski. W tym drugim modelu uznajemy, że jesteśmy różni, ale decydujemy się żyć razem, wspólnie, pod jednym berłem.

Ta dyskusja to dziś najważniejsza sprawa w Hiszpanii, z tym że to „dziś” trwa już sto lat.

Polityka 21.2006 (2555) z dnia 27.05.2006; Świat; s. 54
Reklama