Archiwum Polityki

Ujawnieni

Z każdym tygodniem powiększa się lista byłych agentów Służby Bezpieczeństwa, których nazwiska publikują osoby uznane przez IPN za pokrzywdzone, a także historycy mający dostęp do akt. Powstaje nowa grupa społeczna tzw. ujawnionych. Przeszłość stawia pod znakiem zapytania ich przyszłość.

Przypadek ks. Michała Czajkowskiego, którego akta na łamach „Życia Warszawy” opisał Tadeusz Witkowski, wywołał szok, chociaż nazwisko księdza pojawiło się już na tzw. liście Wildsteina z tą samą sygnaturą akt, na którą powołuje się w swej pracy Witkowski. W tym przypadku ujawnione zostały niektóre szczegółowe dane, na podstawie których można próbować wyrobić sobie jakiś osąd, i to obarczony wątpliwościami.

Kiedy nazwiska ujawniają sami pokrzywdzeni, najczęściej podają tylko suche dane osobowe. Nie wiadomo, co kryje się za nazwiskiem i pseudonimem operacyjnym. Może zwykły donosiciel, który nie tylko nie widział w tym niczego złego, ale wręcz cieszył się z podreperowania domowego budżetu? Może obywatel, który ideowo wierzył w „społeczną sprawiedliwość”? A może ktoś, kto ugiął się pod szantażem, że coś złego spotka jego rodzinę? Za każdym nazwiskiem może kryć się człowiek złamany, nieszczęśliwa pomyłka lub – wyjątkowa kanalia. Ale status mają jednakowy: ujawnionego agenta.

A lustracja postępuje. Jeśli chodzi o księży, kolejne nazwiska współpracowników bezpieki zapowiada ks. Tadeusz Isakowicz-Zalewski zaraz po wizycie papieża. Inni pokrzywdzeni przez SB duchowni mają zrobić to samo. Szef IPN Janusz Kurtyka po raz kolejny zachęcił komisje historyczne, zorganizowane przy kilku kuriach biskupich, aby współpracowały z Instytutem. Mobilizuje też organizacje Solidarności, aby porozumiały się ze znanymi sobie profesorami z uczelni i tworzyły zespoły badawcze, przed którymi archiwa IPN będą stały otworem. Kurtyka dowodzi, że lustracja ustawowa dotyczy tylko pewnych funkcji w państwie, a szeregowych agentów działających w „S” mogą odkryć tylko ich dawni koledzy i ofiary.

Na początku maja w uzdrowiskowej Krynicy na tablicy Komisji Zakładowej NSZZ „S” zawisły nazwiska informatorów SB, w tym proboszcza jednej z okolicznych parafii.

Polityka 21.2006 (2555) z dnia 27.05.2006; kraj; s. 32
Reklama