Archiwum Polityki

Jerzy Grotowski

W 1970 r. wyjechał na kilka miesięcy do Indii, w jedną z wielu swoich podróży. Trzeba się długo przyglądać zdjęciom sprzed wyjazdu i po powrocie, by zgadnąć, że widnieje na nich ten sam człowiek. Przed podróżą był tęgawym jegomościem pod krawatem i w czarnym garniturze, jakby owocem krzyżówki działacza związków młodzieżowych i członka kapeli Blues Brothers. Pyzate oblicze skrywało artystę o przenikliwej inteligencji, olbrzymim darze przekonywania, nieprzeciętnej ambicji i odwadze. Ukończył aktorstwo i reżyserię w Krakowie, studiował przez rok w moskiewskim GITIS-ie. W malutkim Teatrze 13 Rzędów w Opolu, a potem w Teatrze Laboratorium we Wrocławiu wystawiał polską i światową klasykę: "Fausta", "Dziady", byronowskiego "Kaina", "Kordiana", indyjską "Siakuntalę", "Akropolis", "Księcia niezłomnego". Odrzucał sztampę, przenosił klasyczne treści w nowe systemy odniesień, zmieniał stosunki przestrzenne, likwidował rampę, eksperymentował (do czasu) z wciąganiem widza w akcję. Odsłaniał aktora, zrywał z niego udawanie, fałsz, konwencje. Sformułował ideę "teatru ubogiego", w którym akcja odarta z wszelkiej iluzyjności miała stać się quasi-rytuałem. Kpiono z niego, pisano donosy, nazywano "osobnikiem nieodpowiedzialnym, szarlatanem, mistyfikatorem, szantażystą i artystycznym impotentem". W latach siedemdziesiątych jego "Apocalypsis cum figuris" wyklął z ambony kardynał Wyszyński. Ale też w samej rzeczy ta powstała z improwizacji swoista ofiara, ekstatyczno-bluźniercza wizja drugiego przyjścia Chrystusa, angażująca niewiarygodnie osobiste, głębokie emocje wykonawców, wkraczała już wprost na teren sacrum...

...opuszczając definitywnie teatr.

Polityka 4.1999 (2177) z dnia 23.01.1999; Wydarzenia; s. 15
Reklama