Archiwum Polityki

Niedoróbka

Przyznam, że zdumiała mnie jednomyślna niemal w najważniejszych periodykach polskich i telewizji przychylna akceptacja komunikatu z wyników śledztwa IPN w sprawie morderczego pogromu Żydów w Jedwabnem. Tymczasem jest to całkowita, żałosna niedoróbka. Zacznijmy od kwestii formalnej może, ale zasadniczej. Otóż z jednej strony IPN przedstawia swój raport jako wynik drobiazgowego, prokuratorskiego śledztwa, z drugiej formułuje w nim sądy ogólne, które nijak z owego śledztwa nie wynikają, a więc nie mają prawa w dokumencie figurować. Chodzi na przykład o niesłychanie istotne, zasadnicze wręcz zdanie, iż „można przyjąć, że zbrodnia dokonana została z inspiracji niemieckiej”.

Niemcy dokonali na Żydach najpotworniejszego diabelstwa naszych czasów, które można by rozbić na parę etapów: szczucie na Żydów, odbieranie im praw, prześladowania, wreszcie ostateczna zagłada. Działo się to na oczach całego świata, w tym więc sensie inspirowało wszelkich kryminalistów. Dodatkowo na terenach okupowanych przez Niemców mogli lokalni prześladowcy Żydów liczyć na bezkarność (wprawdzie nie zawsze, bo naród panów lubił porządek, jest to jednak uwaga marginalna), co też było swoistą zachętą. Można więc utrzymywać, że każdy akt antyżydowski na ziemiach opanowanych przez hitlerowców był przez nich inspirowany. Od okradania ofiar przez szmalcowników, poprzez wydawanie ich na pewną śmierć, po bezpośrednie zabójstwo. Żeby o tym wiedzieć, nie potrzeba nam jednak Kieresa ani jego komisji. Natomiast w śledztwie dotyczącym specyficznej sprawy Jedwabnego, żeby przyjąć „inspirację niemiecką”, trzeba udowodnić, że w tej konkretnej sprawie miała ona miejsce i to nie w postaci biernej obecności, ale rozkazu, przymusu, współpracy organizacyjnej, pomocy logistycznej etc.

Polityka 31.2002 (2361) z dnia 03.08.2002; Stomma; s. 90
Reklama