Archiwum Polityki

Tłok pod kluczem

Co pomoże najlepszy nawet kodeks wykonania kar, gdy w więzieniach i aresztach ścisk? W jednej czwartej zakładów karnych przeludnienie cel osiąga 30–50 proc., brak pracy dla 85 proc. więźniów, za mało jest wychowawców i strażników, kuratorów.

Gdy w prezydenckim projekcie kodeksu karnego wykonawczego czytamy, że kara „ma na celu wzbudzenie w skazanym woli kształtowania pożądanych postaw, a w szczególności poczucia odpowiedzialności oraz potrzeby przestrzegania porządku prawnego”, wiemy, że to niestety trudne do urzeczywistnienia, choć oczywiście piękne słowa.

Niebezpieczni

W zakładach karnych i aresztach całego kraju przebywa 1200 osób (z czego 260 to uczestnicy zorganizowanych grup przestępczych), stanowiących szczególne zagrożenie dla funkcjonariuszy służby więziennej i współwięźniów. Tylko co piąty z tych ludzi odbywa karę w warunkach pełnego nadzoru. Oddziałów dla szczególnie niebezpiecznych jest tylko pięć (po 20–30 skazanych), a powinno być co najmniej trzy razy więcej. Osobna cela, kraty ze stali szczególnej wytrzymałości, łóżka i inne sprzęty umocowane do podłogi, czujny nadzór co najmniej dwóch strażników oraz kamer – wszystko to jest niezbędne, a kosztuje krocie. Nowy dwudziestoosobowy oddział dla niebezpiecznych to wydatek rzędu blisko 3 mln zł.

Jednak i z takiego nawet miejsca zanotowano w ub. roku dwie ucieczki. Buduje się pięć dalszych oddziałów dla niebezpiecznych (Białystok, Goleniów, Poznań, Tarnów, Racibórz). Mimo mizerii finansowej więziennictwo musi sprostać wyzwaniom czasu. Dzisiaj uczestnicy grup przestępczych przenoszą za kraty swe postawy z wolności – np. stosowanie korupcji i szantażu społeczności więziennej); w Polsce dopiero się to zaczęło, ale w RFN stanowi, oprócz przemytu narkotyków i ich sprzedaży, jeden z głównych problemów więziennictwa. Nie tylko kara, ale i jej wykonanie mają więc być według prezydenckiego projektu surowsze.

Polityka 31.2002 (2361) z dnia 03.08.2002; Społeczeństwo; s. 76
Reklama